Mijała minuta po minucie, godzina
po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Wszystko wydawało się iść ku
dobremu lub Nina po prostu była dobrą aktorką. Codziennie przez ostatni
miesiąc, Theo odwiedzał Ninę, która z każdym dniem ufała mu coraz bardziej. Nina
uczęszczała również na terapię, która pozwalała jej wyzbyć się zbędnych emocji, jak i uporać się z własnymi problemami. Theo starał się wspierać Ninę każdego dnia.
Wspierał ją nawet wtedy, kiedy przenieśli Ninę do ośrodka leczenia uzależnień.
Theo nie mógł zrozumieć dlaczego
to zrobili. Dlaczego akurat jej brat wybrał ośrodek uzależnień, skoro jego
siostra ani nie bierze narkotyków ani nie pije alkoholu. Równie dobrze mógł od
razu zabrać siostrę do domu i tam dać jej wsparcie jakie otrzymała od obcych
osób w ośrodku. Nina nawet nie protestowała, sama chciała udać się do ośrodka.
Chciała trochę odpocząć od wielkomiejskiego życia.
W końcu po miesiącu pobytu w
ośrodku, Nina mogła go opuścić i wrócić do siebie. Łukasz starannie przygotował
pokój, jak i cały dom na jej powrót. Kiedy lekarz wypisywał Ninę postawił jej
jeden warunek. Mianowice chodziło oto, że Nina ma dalej kontynuować terapię. Ma
przyjeżdżać na każde spotkanie, niezależnie od nastroju. Tylko nagły wypadek życiowy mógł ją od tego zwolnić.
- Cieszę się, że jestem już w
domu – uśmiechnęła się do brata
- Ja też się cieszę, że jesteś
już w domu. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze – uśmiechnął się i wziął
od dziewczyny torbę
- Mam nadzieję braciszku, mam
nadzieje… – uśmiechnęła się ponownie
- Będzie dobrze, zaopiekuje się
tobą – wziął walizkę dziewczyny i zaniósł ją do jej pokoju, a chwilę później do
mieszkania wszedł Theo, który przyjechał razem z nimi
- Theo – uśmiechnęła się – Nie
wiem jak mam ci dziękować za to, że jesteś… Za to, że byłeś ze mną cały czas.
Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć…
- Nie musisz nic robić – spojrzał
dziewczynie w oczy – Wystarczy mi, że będziesz żyć, a wtedy będę naprawdę
szczęśliwy – uśmiechnął się a Nina zarumieniła się
- No! – dołączył do nich Łukasz –
Nina, możesz już iść do siebie. Zaraz do ciebie dołączę. – uśmiechnął się, po
chwili Nina zniknęła na schodach wiodących do jej pokoju. Theo obrócił się i
zaczął iść w kierunku drzwi wyjściowych.
- Zaczekaj! – zawołał Łukasz a
Theo odwrócił się i spojrzał na niego – Chciałem ci podziękować.
- Za co? – spytał trochę
nieśmiało – Przecież nic nie zrobiłem.
- Dużo zrobiłeś. – uśmiechnął się
– Dla mnie, dla Niny… Przede wszystkim dla Niny. Dziękuję ci za to.
- Wiesz…. – potarł dłonią kark –
Nie ma za co. To była dla mnie przyjemność pomagać jej w tych trudnych
chwilach.
- Jeszcze raz dziękuje, i mam do
ciebie małą prośbę…
- Mów śmiało. – uśmiechnął się
- Nie możesz spotykać się z Niną
– spojrzał groźnie na Theo, a ten wyraźnie zbladł
- Co takiego? – spojrzał lekko
skołowany na Łukasza – To nie jest prośba, a stwierdzenie.
- Dziękuję ci za to co zrobiłeś,
ale Nina potrzebuje teraz czasu bez chłopaków i tym podobnych spraw. Chcę aby w
końcu była szczęśliwa. Mam nadzieję, że to zrozumiesz, bo rozumiesz prawda?
- Tak, rozumiem…. – zasmucił się
– Też bym tak postąpił by chronić swoją siostrę.
- Dzięki, wiedziałem, że mogę na
ciebie liczyć – klepnął go w ramie i poszedł do pokoju Niny
- Taaa…. – szepnął – Szkoda
tylko, że… A zresztą to już nie ważne. – szepnął sam do siebie i wyszedł z
mieszkania Łukasza.
Łukasz poszedł do pokoju Niny.
Otworzył delikatnie drzwi i zobaczył, że dziewczyna siedzi na łóżku i przegląda
album ze zdjęciami swojej rodziny. Siedzi smutna i nic nie mówi, przewraca
tylko strony albumu. Łukasz wszedł do pokoju i usiadł obok siostry. Pogładził
jej włosy i uśmiechnął się.
- Tu miałaś 3 lata – wskazał na
zdjęcie
- Nie pamiętam – westchnęła – Nic
nie pamiętam z tamtego czasu… Mam zupełną pustkę w głowie. Jak to może być
możliwe?
- Zawsze miałaś ciężkie życie –
pogładził ją po głowie – Chyba wyparłaś to wszystko, znaczy wszystkie wspomnienia.
- Ale żeby nic nie pamiętać?! –
zaczęła przewracać strony w albumie – Przewracam strony, patrzę na zdjęcia i
nic nie pamiętam! – zamknęła album i rzuciła go w kąt
- Ciii! – przytulił siostrę,
która zaczęła płakać – Teraz wszystko będzie dobrze. Ja też mało pamiętam z
dzieciństwa. Nie martw się to normalne.
- Czy Theo jeszcze jest u nas? –
spojrzała chłopakowi w oczy
- Nie, pojechał już do domu. –
wstał – Rozpakuj się i ogarnij się trochę – zaśmiał się – I nie płacz więcej,
bo nie masz powodów do płaczu, to po pierwsze. A po drugie wyglądasz tragicznie
tata rozmazana. – zaśmiał się a Nina zaśmiała się razem z nim
- Dzięki – przetarła rękawem
twarz i poszła do łazienki
Tydzień później, o godzinie
18.00, w Londynie panowała piekielna burza. Nikt nie spodziewał się takiej
ulewy, takich grzmotów i błyskawic. Na ulicach Londynu ruch zamarł, wszystko
zatrzymało się w miejscu. Ulice świeciły pustkami. Żadnych przechodniów,
żadnych samochodów, komunikacja miejska również została unieruchomiona. Nagłe
oberwanie chmury sparaliżowało całe miasto. Ale jedną osobę taka pogoda nie
przestraszyła. Mknął autem ulicami Londynu, jakby sam diabeł zaprosił go na
spotkanie, a cerber (pies piekieł) wskazywał mu drogę. Wpadł do mieszkania cały
przemoknięty. Aż przeklął, tak było mu zimno.
- Cholera jasna! Co za pogoda! –
wkurzył się i wszedł do salonu – Niech diabli wezmą taką pogodę!
- Spokojnie brachu – zaśmiał się
Theo – Masz piwo na rozgrzewkę – podał mu butelkę z trunkiem
- Teraz raczej mi setka
potrzebna, albo i dwie a nie piwo – usiadł na kanapie
- Dobra, zaraz dam ci setkę, ale
pamiętasz że dziś wracasz do domu Jack, tak? Nie ma żadnego "prześpię się na kanapie"
- Tak, wiem… A teraz dawaj mi
setkę…. – Theo wyszedł z salonu i po chwili wrócił z dwoma kieliszkami wódki
- Masz, ale od jednego kieliszka
na pewno nie zrobi ci się cieplej – zaśmiał się
Przez chwilę Jack i Theo rozmawiali
o sprawach klubowych. Theo żalił się Jackowi, że klub i fani kładą na niego duży
nacisk z powodu nowego kontraktu z kanonierami. Theo nie wiedział jeszcze czy
podpisze nową umowę czy też nie, ale wiedział, że kocha ten klub i chciałby dalej w
nim grać. Jack nie byłby Jackiem gdyby nie zaczął go namawiać, by został w
klubie. Ale nie tylko ten temat poruszyli. Chwilę później zaczęli rozmawiać o
Ninie. Łukasz powiedział Jackowi, że Łukasz nie chcę by ten spotykał się z jego
siostrą dla jej dobra. Jack zaś powiedział chłopakowi, że ma pełnie prawo do
spotykania się z Niną. W końcu to za jego sprawdzą dziewczyna poczuła się
lepiej, i to on był przy niej każdego dnia. Jack radzi chłopakowi by
porozmawiał z dziewczyną szczerze. I nie ukrywał przed nią prawdy, bo on wie,
że Theo zakochał się z niej na zabój. Theo przez chwilę wypierał się, że nic
nie czuje do Niny, ale po kolejnej chwili jednak dał za wygraną i przyznał, że
jednak coś do niej czuje i nie jest to zwykłe przyjacielskie uczucie, czy nawet
współczucie.
Około godziny 19.00 pogoda w
Londynie uspokoiła się trochę. Niebo przejaśniło się, i nawet można było dostrzec
zachodzące słońce na horyzoncie. Nina siedziała w swoim pokoju i ponownie
zaczęła przeglądać album ze zdjęciami. Po kilku minutach chwyciła inny album, w
którym były zdjęcia jej i Theo ze szpitala i ośrodka. Przeglądając je ciągle się
uśmiechała. Wspominała chwile z nim spędzone i nie mogła doczekać się kolejnego
spotkania. Tylko to trzymało ją w garści. Kolejne spotkanie z kochanym
człowiekiem, który tak wiele dla niej zrobił. Nagle usłyszała jak Łukasz woła
ją na kolacje. Odłożyła album ze zdjęciami na szafkę nocną i zbiegła schodami
do kuchni.
- Dlaczego Theo jeszcze nie
przyszedł? – spytała – Czekam już tydzień a po nim ani śladu – zasmuciła się –
Żadnego sms’a, żadnego telefonu.
- Nie wiem czy to jest dobry
pomysł byś się z nim teraz widywała – podał jej talerz z potrawą, która
wyglądała jak kurczak po chińsku z sosem słodko-kwaśnym a na dworze znów zaczęła szaleć burza, co w Anglii było dość dziwnym zjawiskiem pogodowym
- CO?! – poruszyła się a po chwili było słychać uderzenie błyskawicy
- Znaczy, to nie jest dobry
pomysł byś się teraz widywała z jakimikolwiek chłopakami. – spojrzał na
dziewczynę z uczuciem
- Łukasz, on jest tym czego teraz
potrzebuje…
- Nina, nie chcę cie stracić
ponownie. Daj sobie trochę czasu… A teraz jedz… Kolacja stygnie.
- Jakoś odebrało mi ochotę na
jedzenie…. Chcę się z nim zobaczyć! I to teraz! – podniosła głos
- Nie Nina! Zabraniam ci! –
spojrzał na nią groźnie – Jemu też zabroniłem tu przychodzić…
- Co takiego? – wstała – Chyba się
przesłyszałam!
- Siadaj! – nakazał
- Chyba sobie śnisz! Jesteś
najgorszym bratem jaki mógł mi się trafić! Nienawidzę cię!
Nina spojrzała bratu prosto w
oczy, a po chwili wybiegła z mieszkania. Na dworze straszni błyskało, grzmiało
i padało. Ale to nie przeraziło Niny. Wybiegła na ulicę i zaczęła biec przed
siebie. Przypomniała sobie jak Theo opowiadał jej pewną historię. O tym jak jego
brat złamał nogę jak byli mali i cała wina poszła właśnie na Theo, bo jechali
rowerami w burze, ponieważ przestraszyli się grzmotów i brat Theo spadł z roweru.
Nina biegnąc przez ulicę myślała tylko o Theo, o tym jak opowiadał jej o sobie.
Theo siedział w salonie i oglądał
mecz popijając sobie piwko. Nagle usłyszał bardzo głośny trzask a w całym domu
zgasło światło. Burza która przechodziła nad Londynem spowodowała brak zasilania
w całym mieście. Zrobiło się ciemno i ponuro. Theo zapalił świeczki w całym
domu i zaczął liczyć na szybki powrót zasilania. Wtedy w całym domu rozległ się
dźwięk dzwonka drzwi wejściowych. Theo przestraszył się nie co, ale po chwili
ruszył do drzwi by je otworzyć. Otworzył drzwi i zobaczył w nich Ninę. Była
cała przemoknięta i drżała z zimna.
- Cześć…. – powiedziała nieśmiało
– Mogę wejść?
_____________
Ogłoszenia Parafialne:
Witam w rozdziale kolejnym!
Rozdział III szału nie zrobił. Nie wiem dlaczego... Może przez tą przerwę. Naprawdę nie wiem. Ale skończę już to opowiadanie. Nie lubię niedokończonych spraw.
Skoro już jesteśmy w temacie opowiadań, to chciałam pisać kolejne. I już nawet zaczęłam (LBS skończyłam pisać 28 stycznia). Mam już nawet "prolog i I rozdział", ale kolejne opowiadanie stoi pod znakiem zapytania. Pewnie domyślacie się dlaczego. Pisałam o tym powyżej.
Rozdział zostawiam waszej ocenie. Do napisania przy kolejnym.