piątek, 4 kwietnia 2014

Epilog

7 miesięcy później…

Nina i Theo byli ze sobą bardzo szczęśliwi. Nikt jeszcze nie widział dziewczyny tak zakochanej, tak szczęśliwej, tak pełnej życia. Nawet Łukasz wydawał się być zaskoczony postawą Niny. Przez pół roku Nina uczęszczała na terapię, na której towarzyszył jej Theo. Mimo iż mówiła mu, że nie potrzebuje niańki i że da radę sobie sama, Theo chciał uczestniczyć w jej życiu.

Theo codziennie widział na rękach Niny blizny po samookaleczeniach, ale nigdy przenigdy nie zapytał skąd je ona ma i dlaczego sobie je zrobiła. Był zdania iż może kiedyś sama mu powie jak będzie gotowa, a on nie chciał wywierać na niej presji.

Po około 4 miesiącach spotykania się Nina i Theo zamieszkali razem w mieszkaniu Theo. Nina chciała to zrobić, ale bała się, że Jak wprowadzi się do kolejnego faceta to kolejny związek runie u podstaw. Dlatego też nie dała się namówić dla Theo i dalej mieszkała z bratem, który dalej uważał iż powinna przystopować z facetami czy randkami z nimi. Bał się, że znów popadnie w depresje, i znów targnie się na swoje życie. Nina zapewniła go, że tak nie będzie bo z Theo jest inaczej. Ona go naprawdę kocha a on naprawdę odwzajemnia jej uczucia.

Święta Bożego Narodzenia Nina i Theo spędzili w Paryżu. Nina była tym wyjazdem zachwycona. Nie tylko ze względu na to, że będzie daleko od domu i Łukasz na kilka dni da jej w końcu święty spokój, ale dlatego, że przez te kilka wyjątkowe dni w roku będzie totalnie sam na sam z Theo, jej ukochanym. 26 grudnia Theo zorganizował kolacje niespodziankę dla Niny.

- Dziś mija 8 miesięcy jak jesteśmy razem…. – westchnęła głęboko i upiła łyk różowego szampana z kieliszka
- Wiem – uśmiechnął się – Dlatego właśnie jest ta kolacja, ale chyba jesteśmy razem 7 miesięcy, huh?
- Nie, jeśli liczymy od naszego feralnego spotkania. – zasmuciła się
- A no tak, ale chyba nie będziemy o tym rozmawiać, co? Wiesz, że ni naciskam na ciebie…
- Wiem i jestem ci za to bardzo wdzięczna. – uśmiechnęła się i dała Theo delikatnego całusa w usta – jesteś moim pierwszym chłopakiem z którym jestem tak długo – chwyciła jego dłoń i wplotła w nią swoją
- Naprawdę? Myślałem, że ty z twoją osobowością to… raczej… umm…. – Nina spojrzała na niego trochę zdezorientowana – Chodzi mi oto, że mężczyźni powinni się o ciebie bić i być z tobą jak najdłużej, bo zasługujesz na to
- No nie wiem…. – przygryzła wargę i spojrzała w dół
- Hej nie smuć się – chwycił jej podbródek i pocałował namiętnie – Kocham cie! – szepnął i jeszcze raz pocałował
- Ja ciebie też kocham – spojrzała mu w oczy i jeszcze raz go pocałowała – Nie mogę uwierzyć, że poznałam tak wspaniałego człowieka – uśmiechnęła się
- Tak czy inaczej byśmy się spotkali – zaśmiał się
- Dlaczego? – spojrzała na niego troszkę zdziwiona – Przecież stanowimy dwa różne światy.
- Akurat w ten dzień Łukasz zaprosił nas na drinka i na partyjkę pokera, więc szliśmy do ciebie. – uśmiechnął się
- Aha – uśmiechnęła się – Ale akurat wtedy nie było mnie u niego w domu… Tak bardzo cie kocham, nie wiem co ja być zrobiła bez ciebie. Kocham cie!
- Ja ciebie też bardzo kocham. Teraz cały mój świat ma sens, bo mam ciebie i tak bardzo cie kocham…

Czym jest miłość?

Miłość jest stanem błogosławionym, miłość jest światełkiem w tunelu w najczarniejszych godzinach, miłość jest bezgraniczna, miłość jest cierpliwa, miłość nie szuka winnych, miłość nie rozdziela, miłość  łączy ludzi. Każdy dla siebie może znaleźć odpowiedni odpowiednik słowa MIŁOŚĆ. Dla jednych to ból i cierpienie, a dla drugich to nieposkromione szczęście. Uciekając od miłości, możemy zranić wiele osób, w tym równie siebie samych. Ale co się stanie jeśli to właśnie przez miłość chcemy zranić siebie i swoich bliskich?


T H E   E N D
__________________

Ogłoszenia Parafialne

Więc to koniec? Tak, na to wygląda, że mamy epilog. Przepraszam, że z nim tak długo zwlekałam mimo iż mam go napisanego od lutego, ale tyle się działo ostatnio w moim życiu, że nie miałam czasu ani humoru.

Mam nadzieję, że podobało się wam to krótkie opowiadanie i już teraz zapraszam was na kolejne opowiadanie. Znajdziecie je tu TU i nosi ono tytuł The Last Chance. Ukazał się już prolog i zapraszam do czytania.

Achhh i miałąm wam powiedzieć o kim było to opowiadanie, ale niestety wam nie powiem. To jest dla mnie zbyt bolesne.

Pozdrawiam N. 

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział V

Theo siedział w salonie i oglądał mecz popijając sobie piwko. Nagle usłyszał bardzo głośny trzask, a w całym domu zgasło światło. Burza która przechodziła nad Londynem spowodowała brak zasilania w całym mieście. Zrobiło się ciemno i ponuro. Theo zapalił świeczki i zaczął liczyć na szybki powrót zasilania. Wtedy w całym domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi wejściowych. Theo przestraszył się nieco, ale po chwili ruszył do drzwi by je otworzyć. Otworzył drzwi i zobaczył w nich Ninę. Była cała przemoknięta i drżała z zimna.

- Cześć…. – powiedziała nieśmiało – Mogę wejść?
- Nina? – powiedział wyraźnie zdziwiony -  Co ty tu robisz? I to w taką pogodę! – wciągnął dziewczynę do środka
- Przepraszam, jeśli przeszkadza to sobie pójdę…
- Nie! – spojrzał na nią – Zaraz przyniosę koc i coś do przebrania się… – szybkim krokiem poszedł do drugiego pokoju, przyniósł koc i koszulę na zmianę
- Dziękuję – rzuciła się mu na szyję i pocałowała go
- Hej! – odsunął się od dziewczyny – Zwolnij trochę – uśmiechnął się – Nie żeby mi to nie było miło, ale nic na siłę Nino. Masz. – dał jej suche rzeczy – Tam jest łazienka. Możesz się umyć, wysuszyć, przebrać czy to tam zechcesz.
- Dzięki – uśmiechnęła się nieśmiało i poszła do łazienki

Theo westchnął głęboko i poszedł usiąść w salonie. Po kilku minutach dołączyła do niego Nina. Była ubrana w koszulkę meczową Theo a na siebie zarzuciła koc. Usiadła w fotelu i spojrzała na Theo ukradkiem. Zarumieniła się, bo zobaczyła iż chłopak również się na nią patrzy z uśmiechem na ustach.

- Przepraszam, że tak nagle przyszłam… ale nie wiedziałam co mam robić. – okryła się szczelniej kocem
- Nie, nie musisz przepraszać. – uśmiechnął się jeszcze szerzej – Na mnie możesz zawsze liczyć i zawsze możesz do mnie przyjść – wstał – Zrobię ci herbaty, zauważyłem że drżysz…
- Poproszę. – posłała mu kolejny uśmiech – Dziękuję – powiedziała nieco głośniej
- Nie ma za co – odpowiedział i po kilku minutach wrócił z dwoma kubkami ciepłego napoju – Z miodem i cytryną – uśmiechnął się i podał jej kubek – Tak jak lubisz.
- Dziękuję. – wzięła kubek i uśmiechnęła się – Dlaczego wszędzie się palą świeczki? – rozejrzała się po pokoju
- Wysiadł prąd – zaśmiał się – Świeczki to jedyne co mam do oświetlenia domu…
- Bardzo romantyczna atmosfera się zrobiła – zaśmiała się
- Co cie do mnie sprowadza? – spytała – Widzę, że coś się stało, co się dzieję?
- Uciekłam od Łukasza. – spojrzała na chłopaka smuta – Powiedział mi, że zabronił Ci się ze mną spotykać. To chore! Dlaczego to zrobił?!
- Nino, on chce dla ciebie jak najlepiej. – usiadł obok niej – To w końcu twój brat. Po prostu martwi się o ciebie.
- Ale ja nie chcę rozłąki z tobą. Lubię cię… Lubię twoje towarzystwo. – zaczerwieniła się
- Ja też lubię z tobą przebywać, ale rozumiem też Łukasza…
- Może powinnam sobie pójść…. – wstała
- Nie! Zaczekaj! – złapał ją za rękę – Jesteś w samej koszulce…. – przygryzł wargę
- Czyż nie wyglądam sexy z numerem 14 na plecach? – obróciła się wokół własnej osi
- Bardzo sexy – przygryzł wargę a Nina spojrzała na Theo, uśmiechnęła się i usiadła obok niego
- Nie wiem dlaczego, ale…. – przysunęła się bliżej Theo – Ale myślę że…. – spojrzała mu w oczy i pocałowała go namiętnie. Theo był przez ułamek sekundy zszokowany zachowaniem Niny, ale po kolejnej chwili oddał pocałunek i przylgnął do ust Niny niczym pijawka spragniona krwi. Nina usiadł na nim okrakiem dalej namiętnie go całując objęła go rękoma wokół szyi. Po kilku sekundach Theo odepchnął Ninę i spojrzał jej w oczy
- Nina, nie chcę nic na siłę. – westchnął głęboko
- Myślałam, że też tego chcesz…. – powiedziała smutna, wstała po czym usiadła na fotelu obok. Owinęła się kocem i starała się nie patrzeć na Theo, wtedy zadzwonił telefon – Jeśli to Łukasz to mnie nie ma – powiedziała zimnym tonem, że Theo od razu zrozumiał, że dziewczyna nie chcę aby ten wiedział gdzie ona jest
- Jasne – uśmiechnął się po czym odebrał telefon – No cześć Łukasz. Nie, nie ma jej u mnie. Nie wiem gdzie jest. Powinienem zacząć się bać? Okay, jak się pojawi to dam ci znać. Na razie. – rozłączył się
- Dziękuję – uśmiechnęła się i ziewnęła
- Zrobić ci coś do jedzenia? Pewnie nic nie jadałaś…. – wstał i udał się do kuchni

Zanim zdążył zrobić jakieś kanapki i coś do picia, Nina zdążyła zasnąć na fotelu. Theo widząc ją śpiącą, okrył ją kocem po czym wziął delikatnie na ręce, zaniósł do swojego pokoju i położył na łóżku okrywając ponownie kocem by nie zmarzła. Sam wrócił do salonu, wziął koc i położył się na kanapie. Długo nie mógł zasnąć. Ciągle myślał o tym pocałunku z Niną. Nie mógł go sobie wybić z głowy. Myślał również o tym, że dobrze zrobił iż przerwał ten pocałunek. Gdyby poszli teraz do łóżka, wszystko mogłoby się  zawalić, a tego nie chciał. Chciał ją mieć przy sobie, ale nie w taki sposób. Chciał to rozegrać na spokojnie. Nie chciał się śpieszyć, bo pośpiech może wszystko zrujnować.

Następnego dnia Nina wstała bardzo wcześnie. Widząc że nie ma nikogo obok niej, wstała szybko, poszła do łazienki poprawiła się i poszła do salonu. W salonie zobaczyła Theo słodko śpiącego na kanapie. Podeszła do niego i pocałowała go delikatnie w ustał. Theo pokręcił głową, westchnął głęboko po czym dalej smacznie spał. Nina dalej była w jego koszulce. Pasowała na nią jak ulał. No może nie jak ulał. Była na nią jak dłuższa tunika. Sięgała prawie do jej kolan. Nina spojrzała jeszcze raz na Theo po czym udała się do kuchni by zrobić sobie i chłopakowi śniadanie.

Po kilkunastu minutach pod wpływem zapachów z kuchni Theo obudził się i poszedł sprawdzić co się dzieje w jego kuchni. Wszedł do pomieszczenia i zobaczył Ninę stojącą przy blacie kuchennym, nalewającą do dwóch kubków świeżo zaparzoną kawę. Odwróciła się i spojrzała na chłopaka.

- Dzień dobry! – powiedziała z uśmiechem na ustach, podeszła do chłopaka i wręczyła mu kubek z kawą
- Dzień dobry! – uśmiechnął się i upił łyk kawy –Pyszna! – oblizał wargi
- Dziękuję. Robiłam ją z myślą o tobie – zarumieniła się – Boże! Dlaczego ja to powiedziałam…
- Słodka jesteś – zaśmiał się i dotknął dłonią jej policzka – Ślicznie się rumienisz…
- Weź… Nie jestem taka śliczna… Wyglądam jak burak. – schowała twarz w dłoniach
- Nie prawda – uśmiechnął się i odgarnął jej włosy z twarzy – Wyglądasz ślicznie – pocałował jej czoło a wtedy rozległ się dźwięk dzwonka drzwi wejściowych – Poczekaj, otworzę…

Theo oddalił się do drzwi wejściowych i otworzył je po chwili. Ujrzał w nich nikogo innego jak Łukasza Fabiańskiego, który widać było, że był zły. Wczorajszy telefon widać go nie przekonał do tego czy aby na pewno nie ma u niego, jego siostry. Po kilku chwilach z kuchni wyszła Nina, ubrana tylko w koszulkę meczową Walcotta. Łukasz widząc to, wściekł się i był gotów skoczyć z pięściami do Theo. I mało brakowało a by to tego doszło. Ale w porę między nimi stanęła Nina i złapała pośpiesznie Theo z rękę, ścisnęła ją mocno.

- Co się tu dzieje? – powiedział zszokowany Łukasz
- Nic – odpowiedziała ze spokojem Nina – Po prostu chyba zżyliśmy się ze sobą –uśmiechnęła się do Theo, a ten odwzajemnił uśmiech
- I to bardzo się ze sobą zżyliśmy – Theo jeszcze bardziej ścisnął dłoń Niny
- No to, to ja widzę. – dalej był zły – Ale wiecie co… Ja nie chcę w to wnikać, ale mam nadzieję, że robicie dobrze…. – uśmiechnął się do siostry

Łukasz jeszcze chwile porozmawiał z Theo, dał mu reprymendę na temat tego, że okłamał go wczorajszego wieczoru. Nakrzyczał równie na Ninę, bo cholernie się o nią wczoraj bał, kiedy nie wiedział gdzie się ona podziewa. Po kliku minutach Łukasz opuścił mieszkanie Theo. Theo poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Nie wiedział co się przed chwilą stało. Był totalnie oszołomiony i totalnie zdezorientowany. Spojrzał na Ninę trochę blady na twarzy…

- Dlaczego to zrobiłaś? – wybełkotał
- Nie wiem… Jakoś tak odruchowo… Przepraszam… - posmutniała i usiadła obok Theo – Nie chciałam cie urazić czy coś, ale pomyślałam, że może trochę Łukasz lepiej zareaguje jeśli pomyśli że… Ale teraz wiem, że to był głupi i zły pomysł…
- Ciii – uciszył ją kładąc palec na jej ustach po czym spojrzał jej w oczy – Chyba naprawdę coś do ciebie czuje…. – uśmiechnął się i jego oczy rozweseliły się – Nie umiem tego opisać, ale coś do ciebie czuje…. – Nina słysząc to rozweseliła się
- Theo, ja do ciebie tez coś czuje, ale chyba to jest więcej niż przyjaźń. – uśmiechnęła się i przysunęła się bliżej chłopaka
- Ja też czuję czuje coś więcej, ale boje się, że to będzie za szybko…
- Co będzie za szybko? – spojrzała na niego nieśmiało
- Nino, długo się nad tym zastanawiałem ale raz się żyje… – wziął głęboki wdech – Czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Już myślałam, że nigdy oto nie spytasz! – uśmiechnęła się promiennie i pocałowała chłopaka namiętnie, który odwzajemnił pocałunek z taką namiętnością, że Ninie zabrakło oddechu w płucach. 

________________
Ogłoszenia Parafialne:

Rozdział zostawiam waszej ocenie!

Pozdrawiam i do następnego, N. 

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział IV

Mijała minuta po minucie, godzina po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Wszystko wydawało się iść ku dobremu lub Nina po prostu była dobrą aktorką. Codziennie przez ostatni miesiąc, Theo odwiedzał Ninę, która z każdym dniem ufała mu coraz bardziej. Nina uczęszczała również na terapię, która pozwalała jej wyzbyć się zbędnych emocji, jak i uporać się z własnymi problemami. Theo starał się wspierać Ninę każdego dnia. Wspierał ją nawet wtedy, kiedy przenieśli Ninę do ośrodka leczenia uzależnień.

Theo nie mógł zrozumieć dlaczego to zrobili. Dlaczego akurat jej brat wybrał ośrodek uzależnień, skoro jego siostra ani nie bierze narkotyków ani nie pije alkoholu. Równie dobrze mógł od razu zabrać siostrę do domu i tam dać jej wsparcie jakie otrzymała od obcych osób w ośrodku. Nina nawet nie protestowała, sama chciała udać się do ośrodka. Chciała trochę odpocząć od wielkomiejskiego życia.

W końcu po miesiącu pobytu w ośrodku, Nina mogła go opuścić i wrócić do siebie. Łukasz starannie przygotował pokój, jak i cały dom na jej powrót. Kiedy lekarz wypisywał Ninę postawił jej jeden warunek. Mianowice chodziło oto, że Nina ma dalej kontynuować terapię. Ma przyjeżdżać na każde spotkanie, niezależnie od nastroju. Tylko nagły wypadek życiowy mógł ją od tego zwolnić.

- Cieszę się, że jestem już w domu – uśmiechnęła się do brata
- Ja też się cieszę, że jesteś już w domu. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze – uśmiechnął się i wziął od dziewczyny torbę
- Mam nadzieję braciszku, mam nadzieje… – uśmiechnęła się ponownie
- Będzie dobrze, zaopiekuje się tobą – wziął walizkę dziewczyny i zaniósł ją do jej pokoju, a chwilę później do mieszkania wszedł Theo, który przyjechał razem z nimi
- Theo – uśmiechnęła się – Nie wiem jak mam ci dziękować za to, że jesteś… Za to, że byłeś ze mną cały czas. Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć…
- Nie musisz nic robić – spojrzał dziewczynie w oczy – Wystarczy mi, że będziesz żyć, a wtedy będę naprawdę szczęśliwy – uśmiechnął się a Nina zarumieniła się
- No! – dołączył do nich Łukasz – Nina, możesz już iść do siebie. Zaraz do ciebie dołączę. – uśmiechnął się, po chwili Nina zniknęła na schodach wiodących do jej pokoju. Theo obrócił się i zaczął iść w kierunku drzwi wyjściowych.
- Zaczekaj! – zawołał Łukasz a Theo odwrócił się i spojrzał na niego – Chciałem ci podziękować.
- Za co? – spytał trochę nieśmiało – Przecież nic nie zrobiłem.
- Dużo zrobiłeś. – uśmiechnął się – Dla mnie, dla Niny… Przede wszystkim dla Niny. Dziękuję ci za to.
- Wiesz…. – potarł dłonią kark – Nie ma za co. To była dla mnie przyjemność pomagać jej w tych trudnych chwilach.
- Jeszcze raz dziękuje, i mam do ciebie małą prośbę…
- Mów śmiało. – uśmiechnął się
- Nie możesz spotykać się z Niną – spojrzał groźnie na Theo, a ten wyraźnie zbladł
- Co takiego? – spojrzał lekko skołowany na Łukasza – To nie jest prośba, a stwierdzenie.
- Dziękuję ci za to co zrobiłeś, ale Nina potrzebuje teraz czasu bez chłopaków i tym podobnych spraw. Chcę aby w końcu była szczęśliwa. Mam nadzieję, że to zrozumiesz, bo rozumiesz prawda?
- Tak, rozumiem…. – zasmucił się – Też bym tak postąpił by chronić swoją siostrę.
- Dzięki, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć – klepnął go w ramie i poszedł do pokoju Niny
- Taaa…. – szepnął – Szkoda tylko, że… A zresztą to już nie ważne. – szepnął sam do siebie i wyszedł z mieszkania Łukasza.

Łukasz poszedł do pokoju Niny. Otworzył delikatnie drzwi i zobaczył, że dziewczyna siedzi na łóżku i przegląda album ze zdjęciami swojej rodziny. Siedzi smutna i nic nie mówi, przewraca tylko strony albumu. Łukasz wszedł do pokoju i usiadł obok siostry. Pogładził jej włosy i uśmiechnął się.

- Tu miałaś 3 lata – wskazał na zdjęcie
- Nie pamiętam – westchnęła – Nic nie pamiętam z tamtego czasu… Mam zupełną pustkę w głowie. Jak to może być możliwe?
- Zawsze miałaś ciężkie życie – pogładził ją po głowie – Chyba wyparłaś to wszystko, znaczy wszystkie wspomnienia. 
- Ale żeby nic nie pamiętać?! – zaczęła przewracać strony w albumie – Przewracam strony, patrzę na zdjęcia i nic nie pamiętam! – zamknęła album i rzuciła go w kąt
- Ciii! – przytulił siostrę, która zaczęła płakać – Teraz wszystko będzie dobrze. Ja też mało pamiętam z dzieciństwa. Nie martw się to normalne.
- Czy Theo jeszcze jest u nas? – spojrzała chłopakowi w oczy
- Nie, pojechał już do domu. – wstał – Rozpakuj się i ogarnij się trochę – zaśmiał się – I nie płacz więcej, bo nie masz powodów do płaczu, to po pierwsze. A po drugie wyglądasz tragicznie tata rozmazana. – zaśmiał się a Nina zaśmiała się razem z nim
- Dzięki – przetarła rękawem twarz i poszła do łazienki

Tydzień później, o godzinie 18.00, w Londynie panowała piekielna burza. Nikt nie spodziewał się takiej ulewy, takich grzmotów i błyskawic. Na ulicach Londynu ruch zamarł, wszystko zatrzymało się w miejscu. Ulice świeciły pustkami. Żadnych przechodniów, żadnych samochodów, komunikacja miejska również została unieruchomiona. Nagłe oberwanie chmury sparaliżowało całe miasto. Ale jedną osobę taka pogoda nie przestraszyła. Mknął autem ulicami Londynu, jakby sam diabeł zaprosił go na spotkanie, a cerber (pies piekieł) wskazywał mu drogę. Wpadł do mieszkania cały przemoknięty. Aż przeklął, tak było mu zimno.

- Cholera jasna! Co za pogoda! – wkurzył się i wszedł do salonu – Niech diabli wezmą taką pogodę!
- Spokojnie brachu – zaśmiał się Theo – Masz piwo na rozgrzewkę – podał mu butelkę z trunkiem
- Teraz raczej mi setka potrzebna, albo i dwie a nie piwo – usiadł na kanapie
- Dobra, zaraz dam ci setkę, ale pamiętasz że dziś wracasz do domu Jack, tak? Nie ma żadnego "prześpię się na kanapie"
- Tak, wiem… A teraz dawaj mi setkę…. – Theo wyszedł z salonu i po chwili wrócił z dwoma kieliszkami wódki
- Masz, ale od jednego kieliszka na pewno nie zrobi ci się cieplej – zaśmiał się

Przez chwilę Jack i Theo rozmawiali o sprawach klubowych. Theo żalił się Jackowi, że klub i fani kładą na niego duży nacisk z powodu nowego kontraktu z kanonierami. Theo nie wiedział jeszcze czy podpisze nową umowę czy też nie, ale wiedział, że kocha ten klub i chciałby dalej w nim grać. Jack nie byłby Jackiem gdyby nie zaczął go namawiać, by został w klubie. Ale nie tylko ten temat poruszyli. Chwilę później zaczęli rozmawiać o Ninie. Łukasz powiedział Jackowi, że Łukasz nie chcę by ten spotykał się z jego siostrą dla jej dobra. Jack zaś powiedział chłopakowi, że ma pełnie prawo do spotykania się z Niną. W końcu to za jego sprawdzą dziewczyna poczuła się lepiej, i to on był przy niej każdego dnia. Jack radzi chłopakowi by porozmawiał z dziewczyną szczerze. I nie ukrywał przed nią prawdy, bo on wie, że Theo zakochał się z niej na zabój. Theo przez chwilę wypierał się, że nic nie czuje do Niny, ale po kolejnej chwili jednak dał za wygraną i przyznał, że jednak coś do niej czuje i nie jest to zwykłe przyjacielskie uczucie, czy nawet współczucie.

Około godziny 19.00 pogoda w Londynie uspokoiła się trochę. Niebo przejaśniło się, i nawet można było dostrzec zachodzące słońce na horyzoncie. Nina siedziała w swoim pokoju i ponownie zaczęła przeglądać album ze zdjęciami. Po kilku minutach chwyciła inny album, w którym były zdjęcia jej i Theo ze szpitala i ośrodka. Przeglądając je ciągle się uśmiechała. Wspominała chwile z nim spędzone i nie mogła doczekać się kolejnego spotkania. Tylko to trzymało ją w garści. Kolejne spotkanie z kochanym człowiekiem, który tak wiele dla niej zrobił. Nagle usłyszała jak Łukasz woła ją na kolacje. Odłożyła album ze zdjęciami na szafkę nocną i zbiegła schodami do kuchni.

- Dlaczego Theo jeszcze nie przyszedł? – spytała – Czekam już tydzień a po nim ani śladu – zasmuciła się – Żadnego sms’a, żadnego telefonu.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł byś się z nim teraz widywała – podał jej talerz z potrawą, która wyglądała jak kurczak po chińsku z sosem słodko-kwaśnym a na dworze znów zaczęła szaleć burza, co w Anglii było dość dziwnym zjawiskiem pogodowym
- CO?! – poruszyła się a po chwili było słychać uderzenie błyskawicy
- Znaczy, to nie jest dobry pomysł byś się teraz widywała z jakimikolwiek chłopakami. – spojrzał na dziewczynę z uczuciem
- Łukasz, on jest tym czego teraz potrzebuje…
- Nina, nie chcę cie stracić ponownie. Daj sobie trochę czasu… A teraz jedz… Kolacja stygnie.
- Jakoś odebrało mi ochotę na jedzenie…. Chcę się z nim zobaczyć! I to teraz! – podniosła głos
- Nie Nina! Zabraniam ci! – spojrzał na nią groźnie – Jemu też zabroniłem tu przychodzić…
- Co takiego? – wstała – Chyba się przesłyszałam!
- Siadaj! – nakazał
- Chyba sobie śnisz! Jesteś najgorszym bratem jaki mógł mi się trafić! Nienawidzę cię!

Nina spojrzała bratu prosto w oczy, a po chwili wybiegła z mieszkania. Na dworze straszni błyskało, grzmiało i padało. Ale to nie przeraziło Niny. Wybiegła na ulicę i zaczęła biec przed siebie. Przypomniała sobie jak Theo opowiadał jej pewną historię. O tym jak jego brat złamał nogę jak byli mali i cała wina poszła właśnie na Theo, bo jechali rowerami w burze, ponieważ przestraszyli się grzmotów i brat Theo spadł z roweru. Nina biegnąc przez ulicę myślała tylko o Theo, o tym jak opowiadał jej o sobie.

Theo siedział w salonie i oglądał mecz popijając sobie piwko. Nagle usłyszał bardzo głośny trzask a w całym domu zgasło światło. Burza która przechodziła nad Londynem spowodowała brak zasilania w całym mieście. Zrobiło się ciemno i ponuro. Theo zapalił świeczki w całym domu i zaczął liczyć na szybki powrót zasilania. Wtedy w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka drzwi wejściowych. Theo przestraszył się nie co, ale po chwili ruszył do drzwi by je otworzyć. Otworzył drzwi i zobaczył w nich Ninę. Była cała przemoknięta i drżała z zimna.

- Cześć…. – powiedziała nieśmiało – Mogę wejść?

_____________
Ogłoszenia Parafialne:

Witam w rozdziale kolejnym!

Rozdział III szału nie zrobił. Nie wiem dlaczego... Może przez tą przerwę. Naprawdę nie wiem. Ale skończę już to opowiadanie. Nie lubię niedokończonych spraw.

Skoro już jesteśmy w temacie opowiadań, to chciałam pisać kolejne. I już nawet zaczęłam (LBS skończyłam pisać 28 stycznia). Mam już nawet "prolog i I rozdział", ale kolejne opowiadanie stoi pod znakiem zapytania. Pewnie domyślacie się dlaczego. Pisałam o tym powyżej.

Rozdział zostawiam waszej ocenie. Do napisania przy kolejnym. 

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział III

Theo wszedł do sali Niny i zobaczył, że dziewczyna siedzi na parapecie i płacze. Spojrzała w jego kierunku i automatycznie zakryła twarz kawałkiem bluzy, którą miała na sobie. Chłopak rzucił swoje zakupy i podszedł do dziewczyny. Pogłaskał ją po plecach i przytulił mocno. Po kilku chwilach poczuł jak dziewczyna obejmuje go rękoma w pasie i wtula się w niego mocno. Wtedy na jego twarzy pojawił się uśmiech i jego serce drgnęło radośnie. Teraz już na 100% wiedział, że jej nie opuści. 

- Shhh…. – pogłaskał ją ponownie po plecach – Shhh… Teraz już wszytko będzie dobrze…
- Nie wiem co mam z sobą zrobić. – zaszlochała 
- Wszystko będzie dobrze, nie musisz się martwić. Na mnie możesz liczyć.
- Naprawdę mogę na ciebie liczyć? – odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy
- Tak. – uśmiechnął się – Bez względu na wszystko zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze! – powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.

Nina uśmiechnęła się do chłopaka i ponownie się do niego przytuliła, a on poczuł ulgę. Poczuł jak dziewczyna rozluźnia się, jak pozwala mu zbliżyć się do niej. Usiadł obok niej na parapecie i chwycił jej dłoń, by po chwili uścisnąć ją. Nina spojrzała mu w oczy, po chwili spojrzała na ich dłonie. Zaczerwieniła się i poczuła jak jej dłoń się poci. Kilkanaście minut później na salę weszła pielęgniarka, która przyniosła obiad. Nina odmówiła spożycia posiłku, ale mimo to pielęgniarka zostawiła dwudaniowy obiad na stoliku obok łóżka. Theo spojrzał na nią krzywo. 

- No co? – spytała lekko zdziwiona – Może nie jestem głodna…
- Musisz coś zjeść – uśmiechnął się 
- Ale ja naprawdę nie jestem głodna – spojrzała na ziemniaki z kurczakiem i surówką z białej kapusty
- Nawet dla mnie nic nie zjesz? – spojrzał na nią oczkami małego pieska
- Proszę, nie patrz tak na mnie…. – skrzywiła się a Theo dalej patrzył na nią oczkami szczeniaczka a po chwili zaskomlał – O Boże! – skrzywiła się – Dobrze…. – chwyciła za wildelec i ugryzła kawałek kurczaka – Zadowolony! – zaczęła z trudem przeżuwać, jakby to co miała w ustach strasznie paliło ją w podniebienie
- Bardzo. – uśmiechnął się

Theo musiał się bardzo napracować by Nina  zjadła cały posiłek. Niestety Nina była bardzo marudna, ale w końcu chciał dla niej jak najlepiej. Nina poprosiła Theo by opowiedział jej o sobie, i zrobił to. Streścił jej praktycznie rzecz ujmując całe swoje życie. Głownie opierało się ono na piłce nożnej, ale kąski z życia prywatnego były iście ciekawe. 

Chłopak pędził cały dzień z dziewczyną w jej szpitalnym pokoju. Chciał dotrzymać jej towarzystwa, by nie poczuła się samotna. Wiedział, że teraz bardzo potrzebuje bliskości kogoś. Nawet kogoś, kogo zna całkiem od niedawna. 

Około godziny 18.30 do sali weszła pielęgniarka. Była zdziwiona widząc chłopaka siedzącego razem z dziewczyną na łóżku. Powiadomiła go, iż godziny odwiedzin skończyły się 30 minut temu i poprosiła go o wyjście z oddziału. Theo bez zbędnego proszenia o pozostanie jeszcze chwilę, wstał i kiedy chciał ruszyć do wyjścia, poczuł zaciskającą się dłoń dziewczyny na jego nadgarstku. Spojrzał na nią i uśmiechnął się pytająco.

- Wpadniesz do mnie jutro? – spytała smutna patrząc mu w oczy
- Z miłą chęcią Nino. – uśmiechnął się
- Dziękuję. – wyraźnie się uśmiechnęła
- Nie masz za co dziękować. Chcę być przy tobie, bo jesteś kimś dla mnie ważnym. – ponownie obdarzył ją szerokim uśmiechem i pocałował w czoło a po chwili wyszedł z sali 
- Takiego chłopaka należy trzymać blisko przy sercu, panno Sorbo. – pielęgniarka uśmiechnęła się do dziewczyny po czym podłączyła kolejny woreczek z leczniczą substancją do jej kroplówki
- Wiem, ale… Ujmę to tak. – nagle posmutniała – To nie jest ta liga…
- Ależ co pani…
- Proszę mów mi Nina…. – skrzywiła się – Nie lubię być panią nazywana.
- Dobrze. – uśmiechnęła się – Powiem ci jedno. Nie ważne z jakich lig pochodzicie, ważne są uczucia jakimi siebie darzycie i ważne co mówią wasze serca – uśmiechnęła się 
- Wiem, ale ostatnio wątpię w te wszystkie…
- Nie wątp – przerwała jej – Po prostu czuj. – uśmiechnęła się i wyszła z sali 

Nina uśmiechnęła się sama do siebie i położyła się na łóżku przykrywając się kołdrą. Zaczęła myśleć o tym co powiedziała jej pielęgniarka i stwierdziła, że ma racje. Należy kierować się sercem, ale niestety serce Niny zawiodło ją już wiele razy. Mimo to, Nina postanowiła ponownie spróbować. 

Wieczór…

Na ulicach Londynu zrobiło się cicho jak nigdy przedtem. Dźwięk dudniących na ulicach miasta samochodów nagle ucichł. Panowała głucha cisza. 

Siedział w swoim mieszkaniu przed telewizorem i czekał na przyjaciela, który miał wpaść do niego lada chwila z wizytą. Około godziny 21.00 u drzwi wejściowych rozległ się dźwięk dzwonka. Chłopak ruszył do wyjścia i otworzy drzwi pośpiesznie. 

- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – ucieszył się na widok przyjaciela
- Spokojnie Theo. Jak mówiłem, że przyjdę to przyjdę – uspokoił go Jack – No i mam coś na wzmocnienie – pomachał przed Theo skrzyneczką piwa
- No to dawaj do salonu. – uśmiechnął się – Musimy jakoś to rozpracować – spojrzał na skrzyneczkę po czym poszli razem do salonu i usiedli wygodnie na kanapie
- Więc… Jak było w szpitalu? Co jest z Niną? – spytał po czym otworzył butelkę piwa i podał ją przyjacielowi
- Wydaje mi się, że teraz już wszystko okay – gapił się tępo w butelkę
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego to wciąż robisz? – odpieczętował swoją butelkę i upił łyk piwa
- Nie wiem, ale czuję się szczęśliwy kiedy ją widzę…. – uśmiechnął się – A kiedy ona się uśmiecha daje mi to niezwykłą radość. 
- O Boże! - zaczął się śmiać – Ty się w niej zakochałeś!
- Nieprawda! – zaprzeczył – To kompletna bzdura. – lekko się zaczerwienił – Znam ją kilka dni...
- Ty się naprawdę zakochałeś – upił łyk piwa – To po tobie widać…. – zaczął się śmiać 
- Dobra, myśl sobie jak chcesz… Jak myślę inaczej. – jednym duszkiem wypił prawie całe piwo

Kiedy przyjaciel Theo opuścił jego mieszkanie, zaczął się on zastanawiać nad tym co powiedział. Nie chciał wierzyć, że tak nagle zakochał się z nowo poznanej dziewczynie, która skrywała przed światem tajemnicę tak wielka, że nawet ją samą ona przerażała. Długo rozważał za i przeciw. Ważył dokładnie każde uczucie, by określić co czuje naprawdę. Ale nie mógł dojść do jasnego rozwiązania. Tak wiele myśli kłębiło się w jego głowie, że postanowił dać sobie trochę czasu, aż sytuacja w jego głowie stanie się klarowna. 

Następnego dnia w szpitalu zjawił się Łukasz. Wszedł do sali dziewczyny i usiadł obok niej. Nastała między nimi niezręczna cisza. Nina nie wiedziała co powiedzieć, Łukasz także nie wiedział jak zacząć rozmowę. Bał się, że źle wypowiedziane choćby jedno słowo, może jeszcze bardziej pogorszyć sytuacje. Postanowił, że zacznie rozmowę od tego, czego chciał się od niej dowiedzieć najbardziej. 

- Nino…. – spojrzał na dziewczynę – Powiesz mi się naprawdę stało?
- Łukasz, nie chcę o tym teraz gadać. – spojrzała smutna na chłopaka – Trudno to zrozumieć?
- Ninko, przecież wiesz że chcę dla ciebie jak najlepiej…. – chwycił jej dłoń i ścisnął delikatnie
- Wiem, ale nie jestem gotowa by o tym rozmawiać…
- Czy to przez to, że tak mało jestem w domu, że tak mało uwagi ci poświęcam? Zawsze myślałem…
- Nie! Z tobą jest wszystko okay. Jesteś kochanym bratem. Jestem ci wdzięczna za wszystko, naprawdę. – uśmiechnęła się do chłopaka – To ze mną jest coś nie tak…. – ponownie posmutniała
- Co? – zdziwił się – Nina, z tobą jest wszystko w porządku. Mieszkam z tobą, wiem to…
- Gdyby wszystko było ze mną porządku, to nie miałabym tych blizn – pokazała mu ręce a na nich głębokie brązowe blizny. Chłopak spojrzał na nie i zasmucił się, po czym delikatnie pogładził jej blizny i zakrył kawałkiem materiału.
- To już jest przeszłość. – powiedział nieco smutny – Teraz wszystko będzie dobrze. 
- Nie, nie będzie… Wciąż jestem popaprana. 
- Więc powiedz mi o co w tym chodzi.
- Chodzi o Daniela…. – pociągnęła nosem
- Wiedziałem! – wstał nagle – Zabiję kutasa!
- Nie! – złapała go za rękę – To nic nie da, a narobisz sobie tylko kłopotów z mojego powodu a tego bym nie chciała. 
- Muszę coś zrobić, bo ten skurwiel zawsze będzie cie męczyć. – był oburzony
- Łukasz…. – westchnęła – Przyrzeknij mi że nic nie zrobisz, dobrze?
- Ale…
- Przyrzeknij! – powiedziała ostro i stanowczo – Proszę cię przyrzeknij!
- Dobrze. Ale jeśli napatoczy mi się na drogę to lepiej niech go ręką boska chroni przede mną.

________________
Ogłoszenia Parafialne:

Witam po strasznie długiej przerwie. Może przerwa w pisaniu nie była aż tak duża, bo jakiś miesiąc temu skończyłam pisać On the Other Side, ale była długa przerwa między rozdziałami tego opowiadania. Przerwa była spowodowana tym, iż jest to opowiadanie dla mnie szczególnie bolesne i nie miałam zamiaru go kończyć, bo po co się męczyć z pisaniem czegoś przez co się cierpi. No ale doszłam do wniosku, że jak zaczęłam pisać to trzeba skończyć. Tak więc jest. Rozdział zostawiam wam do oceny.

xoxo N. 

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział II

Dziewczyna otworzyła powoli oczy i rozejrzała się po sali. Przetarła je dłonią i zobaczyła chłopaka, który wydawał jej się znajomy. Spojrzała na niego i przestraszyła się lekko. Odsunęła się gwałtownie i schowała pod kołdrą. Chłopak zaśmiał się i położył delikatnie swoją dłoń na kołdrze dziewczyny, a ta drgnęła. Po chwili poczuła jak materiał zsuwa się z niej. Spojrzała na chłopaka i zauważyła, że patrzy się na nią z uśmiechem na ustach. Przez chwilę myślała, że drwi z niej, że nie wie co się jej stało… Ale po kolejnej chwili uświadomiła sobie, że to właśnie on ją uratował.

- Czego się szczerzysz?! – wycharczała
- Cieszę się, że żyjesz… - ponownie się uśmiechnął i chwycił jej dłoń, ale dziewczyna wyrwała ją raptownie
- Dlaczego tu w ogóle jesteś?! – spytała zimnym głosem – Nie masz nic innego do roboty?
- Nie mogłem cie tak zostawić – uśmiechnął się
- Dlaczego? Przecież mnie nie…. – spuściła głowę w dół – A zresztą, co mnie obchodzi…
- Ale mnie obchodzi? – chciał ponownie chwycić dłoń dziewczyny, ale odsunęła się od niego tak, że dzielił ich już spory dystans - Nino… - zaczął
- Wyjdź! – wyszeptała – Nie chcę cie widzieć! – prawie krzyknęła

Spojrzała na niego zimnym wzrokiem i ujrzała smutek na jego twarzy. W jego ciemnych tęczówkach był widoczny ból. Ona również była smutna. Mimo iż powiedziała, żeby chłopak wyszedł, jej serce tego nie chciało. Czuła do niego jakaś więź. Jakieś uczucie, którego nie mogła opisać. To uczucie było tak dziwne, że nie chciała go czuć. Cały czas patrzyła na chłopaka, a chłopak na nią. Panowała miedzy nimi niezręczna cisza. Ciemnoskóry chłopak patrzył się na dziewczynę smutny. Nie wiedział, co ma zrobić. Chciał jej pomóc, ale nie wiedział jak… Dziewczyna odrzuciła jego pomoc, a on tak bardzo tego pragnął. Pragnął tego ze wszystkich sił, ale w tej chwili czuł, że ona go nie chcę. Powiedział sobie w myślach, że nie odpuści i choćby miał cierpieć to pomoże jej.

Wtedy z korytarza dobiegł ich znajomy głos. Znajomy głos zarówno dla niej jak i dla niego. Ktoś rozmawiał z lekarzem. Rozmowa przebiegła bardzo burzliwie i po chwili do sali wpadł jasnoskóry chłopak z 3dniowym zarostem. Wpadł do sali i od razu spojrzał na dziewczynę…

- Nina… - wyszeptał

Na jego twarzy był widoczny ból. Nie mógł w to uwierzyć co widział. Nie mógł uwierzyć, że jego najdroższa siostra chciała zrobić sobie ponownie krzywdę, że znów chciała odebrać sobie życie. Podszedł wiec do łóżka niepewnym krokiem i wtedy spostrzegł chłopaka, który siedział obok dziewczyny. Przez chwilę był w szoku widząc swojego przyjaciela…

- Theo… Co ty… - przerwał, dalej był w szoku – Zresztą nie ważne… Możesz nas zostawić? – spytał
- Jasne… Już wychodzę… - spojrzał na dziewczynę – Trzymaj się mała… - dotknął jej policzka, po czym uśmiechnął się i wyszedł

Dziewczyna usiadła na łóżku i skuliła się. Wiedziała, że za chwilę brat przemówi do niej zimnym tonem, pozbawionym uczuć. Wiedziała, że za chwilę rozpęta się piekło. Spojrzała na brata, a ten usiadł obok niej i ujął jej dłoń w swoje dłonie.

- Dlaczego to zrobiłaś? – spytał a ona milczała – Nina… Dlaczego to zrobiłaś? – ponowił pytanie, ale dziewczyna dalej milczała – Cholera jasna! NINA! – krzyknął

Wtedy dziewczyna wystraszyła się, i jak spłoszona sarenka znów schowała się pod kołdrę znowu. Zaczęła szlochać. Chłopak wstał i zaczął krążyć po sali. Nie rozumiał jak mogła to ponownie zrobić. Jak można było targnąć się na swoje życie. Dziewczyna zrzuciła z siebie w końcu narzutę i spojrzała na chłopaka, który ponownie obok niej usiadł niej.

- Przepraszam Łukasz… - wyszeptała
- Ale dlaczego? – spojrzał jej w oczy
- Naprawdę przepraszam… - spuściła wzrok by na niego nie patrzeć – Chciałam już to zakończyć, byś się więcej ze mną nie męczył… - po jej policzkach pociekły łzy

Chłopak zamarł na chwilę. Nie wierzył w to, co przed chwilą powiedziała jego siostra…

[…]

Ciemnoskóry chłopak szedł ulicą i w sumie nie wiedział dokąd zmierza. Była zamyślony. Ciągle w głowie siedziała mu ta bezbronna osóbka, która musiała być rozdarta wewnątrz. Myślał o niej i myślał nad tym jak jej pomóc. Nagle w kieszeni jego spodni zaczęło coś wibrować i usłyszał dźwięk nadchodzącej rozmowy. Wyciągnął telefon z kieszeni i na wyświetlaczu telefonu ujrzał imię swojego przyjaciela. Odebrał i po krótkiej chwili się rozłączył. Przez te kilka krótkich sekund usłyszał w słuchawce swojego telefonu, prośbę przyjaciela, aby ten wpadł do niego. Po kilku minutach chłopak wziął taksówkę i pojechał do przyjaciela.

- Jestem… - wszedł do mieszkania przyjaciela
- Theo… Jak dobrze, że już jesteś… - powiedział Jack, kiedy ujrzał przyjaciela u progu swojego mieszkania
- Więc o co chodzi? – spytał jakby był w lekkim szoku, trochę zrezygnowany
- Co z nią? – wtrącił Kieran – Co z tą dziewczyną? – ale Theo jedynie spojrzał na chłopaka, nic mu nie odpowiedział
- Theo? – podszedł do niego Jack – Jesteś tu?
- Tak, jestem… - odpowiedział, po czym usiadł w fotelu i oparł głowę o oparcie
- Więc co z tą dziewczyną? – powtórzył Jack – Co z Niną?
- Już dobrze… ale jest bardzo przybita… - chował twarz w swoich dłoniach
- Co się dzieję? – spytał Jack i usiadł obok przyjaciela
- Ona chciała się wykończyć na wiele sposobów… - pociągnął nosem
- Jak to? – wtrącił Kieran – Nie rozumiem…
- Ona nie tylko chciała skoczyć z okna, ale też wzięła jakieś tabletki… - ponownie pociągnął nosem – Przedawkowała… O krok była od śmierci…
- Ja bym się tam nią nie przejmował! – powiedział nagle Kieran
- Kieran! – prawie krzyknął Jack – Jak możesz tak mówić?! – zarówno Jack jak i Theo byli w szoku po tym, co powiedział ich przyjaciel
- To samobójca. Nie dba o swoje życie, więc dlaczego mam się taką osobą przejmować? – wyjaśnił Kieran
- Jesteś okropny! – Theo wstał i podszedł do przyjaciela – Ta dziewczyna potrzebuje pomocy, zrozumienia! Nie można od razu powiedzieć, że nie dba o swoje życie! A może coś wpłynęło na jej decyzje, może miała jakiś problem? Pomyślałeś o tym?! – prawie krzyknął
- Theo, uspokój się… - położył dłoń na ramieniu Theo, Jack a Kieran lekko zbladł
- Nie mów że zamierzasz jej pomóc? – spytał Kieran jakby z zarzutem
- A jeśli tak to co? Nie możesz mi zabronić… - powiedział dalej zdenerwowany Theo
- Nie pakuj się w to gówno. Coś mi nie gra z tą dziewczyną, ona jest… - ale nie zdołał dokończyć
- Nina jest inna! – przerwał mu – I zamierzam jej pomóc! Jestem dorosły i będę robić to, co mi się żywnie podoba! – spojrzał na przyjaciela groźnym wzrokiem, po czym wyszedł z mieszkania
- Kieran! – powiedział nagle Jack – Czy ty zawsze musisz być takie głupi?!
- No co? – rzucił oschle – Jak Theo znów wpadnie w jakieś gówno, to nie zamierzam go z niego znów wyciągać.
- Może wcale nie będziesz musiał… - powiedział Jack
- Coś mi się nie wydaje… I choć to siostra czy tam kuzynka Fabiańskiego to i tak mi się to nie podoba…

[…]

Szedł ulicą i znów zaczął rozmyślać. Tym razem zaczął myśleć o tym, czy wrócić do szpitala. Czy wrócić do dziewczyny, która potrzebowała jego pomocy. Jednak zdecydował się pójść. Tym razem jednak postanowił wstąpić do sklepu i kupić coś dla niej. Kupić coś by wiedziała, że jednak komuś na niej zależy. I może to, że będą to tylko słodycze czy owoce,  to będzie znak, że ktoś do niej przychodzi i komuś na niej zależy. A chłopakowi zależało na niej. Nie wiedział jeszcze dlaczego, ale zależało mu na niej. Po drodze wstąpił, więc do sklepu i zrobił dość duże zakupy. Kupił różne słodkości i owoce. Nie wiedział co dziewczyna lubi, więc wziąć chyba nawet za dużo. Ale nie martwił się oto. Kupił jej również wielkiego pluszowego misia, choć nie wiedział czy to poprawi jej humor.

W końcu wszedł do szpitala i zaczął podążać długim korytarzem do pokoju dziewczyny, ale po drodze wpadł na kogoś.

- Theo… - powiedział zdziwiony Łukasz – Co ty tu robisz?
- Yyy… - nie wiedział co powiedzieć – Przyjechałem jeszcze raz odwiedzić Ninę… - jakoś wydukał
- Dziękuję Ci… - powiedział i uścisną przyjaciela
- Za co? – spytał zszokowany Theo
- Za co, że uratowałeś moją siostrę. – spojrzał na chłopaka – Gdyby nie ty to…. Boże! Nawet nie chcę o tym myśleć… - zasmucił się
- Tak należało zrobić… - uśmiechnął się – Mogę do niej wejść? – spytał
- Jasne… - powiedział z radością – Może ty jakoś ją pocieszysz… - ponownie posmutniał
- Czyli ciągle jest z nią źle… - wtedy ugryzł się w język – Znaczy… No wiesz o co mi chodzi…
- Nina teraz udaje twardzielkę, udaje że nie zależy jej, ale w głębi duszy ona jest rozdarta, a ja nie wiem dlaczego… Mogę się ciebie o coś zapytać?
- Tak, jasne… - uśmiechnął się lekko
- Dlaczego ją odwiedzasz? – spytał
- Nie wiem… - potarł czoło palcami – Coś mnie do niej ciągnie, ale jeszcze nie wiem co…

Chłopak zakończył rozmowę z przyjacielem i udał się do sali, w której była dziewczyna. Wszedł i zobaczył, że siedzi na parapecie i płacze. Spojrzała w jego kierunku i automatycznie zakryła twarz kawałkiem bluzy, który miała na sobie. Chłopak rzucił swoje zakupy i podszedł do dziewczyny. Pogłaskał ją po plecach i przytulił mocno. Po kilku chwilach poczuł ja dziewczyna obejmuje go rękoma w pasie i wtula się w niego mocno. Wtedy na jego twarzy pojawił się uśmiech i jego serce drgnęło radośnie. Teraz już na 100% wiedział, że jej nie opuści. 

_____________
Ogłoszenia Parafialne:

Bardzo, ale to bardzo dziękuje za komentarze po poprzednim rozdziałem. Cieszę się, że ta historia przypadła wam do gustu. 

Kolejny rozdział pojawi się za około  tydzień może dwa. 

To by było na tyle. Zapraszam do komentowania, polecania i czytania oczywiście! :)

xoxo N. 

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział I


Pogoda zmieniła się gwałtownie. Nagle zaczęło wiać i padać. Wiatr smagający drzewa, giął je prawie do samej ziemi. Piasek unoszący tu się na powierzchni jezdni, tworzył mini huragany. Pogoda nie sprzyjała temu co się stało.

Na zewnątrz powstał wielki harmider. Na ulice zbiegli się okoliczni mieszkańcy widząc stojącą karetkę i radiowóz przed budynkiem. Byli ciekawi tego, co się stało. Tego co się wydarzyło na Highbury Hill w Londynie. Wszyscy przeciskali się miedzy sobą, by móc zobaczyć, co się dzieje. Policja skutecznie oddzieliła miejsce zdarzenia od okolicznych gapiów. Nie przepuszczali nikogo i niczego. Czekali aż karetka odjedzie.

[…]

Spojrzał na nią oczyma, w których miał łzy. Łzy, które były przepełnione bólem. Nie miał pojęcia, co się zaraz wydarzy. Jaki krok podejmie dziewczyna. Bał się jedynie tego, że nie zdąży jej pomóc, że nie zdąży jej złapać i spadnie w otchłań, z której już nie będzie się w stanie wydostać.

Spojrzał na nią i już nie wiedział, co się dzieję wokół niego. Dziewczyna wychyliła się za okno i lekko drgnęła. Chłopak w porywie emocji przybliżył się bardziej. Dziewczyna puściła się obramowania okna i zawisła przez chwilę na wietrze, po czym wychyliła się bardziej i zamknęła oczy…

Chłopak krzyknął zrozpaczony i ruszył do okna… Złapał ją! W ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek i wciągnął do pokoju. Trzymał ją mocno w swoich ramionach i nie puszczał. Dziewczyna chwyciła się jego szyi i wtuliła się w niego. Po chwili jednak opadła bezwładnie i zamknęła oczy. Chłopak nie wiedział co się stało. Spojrzał na jej klatkę piersiową, która po chwili przestała się poruszać. Nie słyszał oddechu ani bicia serca. Trzymał ją dalej w ramionach i za wszelką ceną nie puszczał. Spojrzał na przyjaciela, który stał tuż zaraz obok niego.

Po chwili usłyszeli dźwięk syren nadjeżdżających karetek i policji. Chłopak ruszył do wyjścia i wyszedł na korytarz. Po chwili szybkim krokiem udał się do schodów pożarowych i zaczął schodzić w  dół. Nie chciał tracić ani chwili. Chciał ją uratować. Chciał za wszelką cenę uratować jej życie.

Wybiegł przed budynek, gdzie stali sanitariusze razem z policją. Na miejscu zobaczył tłum ludzi, którzy szeptali różne dziwne i niezrozumiałe rzeczy. Głównym powtarzającym się zdaniem było: „Co się stało?”. Po chwili dziewczynę przejęli lekarze, którzy położyli ją na noszach i podłączyli do aparatury podtrzymującej życie. Jeśli takowe zostało… Po chwili zaczęli ją reanimować. Chłopak nie wiedział co się dzieję. Reanimacja nie przynosiła żądanego efektu. Dziewczyna bezwładnie leżała na noszach i nie okazywała żadnych oznak życia. W końcu sanitariusze zdecydowali się na ostateczny krok. Zaczęli dziewczynę defibrylować. Dwie próby nie przyniosły efektu. Dopiero trzecia dała nadzieję, bowiem na monitorze pojawiły się małe, ale jakże radosne oznaki bicia serca. Drzwi karetki zaczęły się zamykać, kiedy podszedł do nich ciemnoskóry chłopak by wsiąść, ale coś go zatrzymało…

- Nie rób tego! – powiedział Kieran przytrzymują przyjaciela za rękę
- Zostaw mnie! – wyrwał rękę – Zrobię to, na co mam ochotę…
- To nie twoja sprawa. Nie znasz jej… - powiedział, po czym dołączył do niego Jack
- Co ty możesz wiedzieć?! Chcę się upewnić, że nic jej nie będzie… - wsiadł do karetki, po czym jej drzwi zatrzasnęły się

Jack i Kieran byli lekko wstrząśnięci. Nie spodziewali się, że ich przyjaciel tak przejmie się tą dziewczyną. Pozostało im tylko jedno pytanie: „Jak daleko w to zabrnie?”. Wiedzieli, że chłopak jest bardzo kochliwy i może popełnić jakiś błąd…

- Jacky? – spytał Kieran a chłopak kiwną porozumiewawczo głową – Myślisz, że zrobi coś głupiego?
- Nie wiem, ale jedno wiem na pewno… Znam tą dziewczynę i obawiam się, że Łukasz jak się dowie to będzie załamany… - westchnął Jack
- Jak to? – spytał wyraźnie zdziwiony Kieran
- Ta dziewczyna, to Nina Sorbo – westchnął ponownie Jack – Nina jest kuzynką Łukasza. Dziś mieliśmy ją spotkać…
- O Boże! A on jeszcze nic nie wie… Chodź! – szarpnął przyjaciela za rękę – Idziemy go powiadomić. Lepiej, aby się od nas dowiedział nić id kogoś innego.
- Masz rację… - powiedział zmartwiony i poszli szybko ulicą

[…]

Ciemnoskóry chłopak trzymał kurczliwe dłoń dziewczyny w nadziei, że dostrzeże jakiekolwiek oznaki życia, lecz dziewczyna nieporuszała się. I mimo, że na ekranie monitora widać było czynności życiowe, jej ciało było zimne i blade. Sanitariusze wypytywali się o coś chłopaka, ale ten ich nie słuchał. Za bardzo był przejęty tym, co się wydarzyło, i nie myślał teraz zbyt jasno.

Po kilkunastu minutach karetka zatrzymała się i drzwi jej się ostrzyły. Podbiegli do nich lekarze i przejęli dziewczynę. Chłopak wysiadł z auta i udał się na urazówkę. Pielęgniarka nie pozwoliła mu pójść za dziewczyną. Kazała mu zaczekać tutaj, na pustym korytarzu, w czterech białych ścianach.

Oparł się o ścianę i kucnął. Schował twarz w dłoniach i uronił kilka łez. Nigdy nie spodziewał się, że może przeżyć coś takiego. Nigdy nie spodziewał się, że może uratować komuś życie. Jednak życie nie raz go zaskakiwało i dzisiejszy dzień był tego dowodem. Wydawało się mu, że czas dłużył się w nieskończoność, a minęło tylko 15 minut. Co chwila spoglądał na zegarek i nie mógł już dłużej wytrzymać. Wstał i pobiegł w stronę, w którą została zabrana dziewczyna. Wtedy wpadł na kogoś z hukiem…

- Przepraszam… - powiedział
- Nic nie szkodzi Panie…? – spytał mężczyzna w białym kitlu
- Walcott, doktorze… - powiedział patrząc lekarzowi w oczy – Co z nią? – spytał szybko
- Już dobrze… Teraz odpoczywa… - klepnął chłopaka po ramieniu – Musimy uzupełnić jej dane personalne, czy może pan nam ich udzielić?
- Yyy… - zawahał się – Nie znam tej dziewczyny… Wiem jedynie, że na imię jej Nina…
- Więc jest pan jej bohaterem, panie Walcott – uśmiechnął się do chłopaka i odwrócił się by odejść
- Czy mogę do niej wejść? – spytał zanim odszedł
- A chce pan tego? – spytał spoglądając na chłopaka
- Tak, chcę się upewnić, że nic jej nie jest…
- Więc proszę… - powiedział po czym odszedł

Chłopak nie czekał długo i udał się do sali, w której leżała dziewczyna. Uchylił lekko drzwi i zobaczył ją. Zobaczył ją jak leży bezbronna w białej szpitalnej pościeli. Była taka drobna, taka delikatna. Podszedł bliżej i dotknął jej policzka który już nabierał rumieńców. Ucieszyło go to. Wiedział już, że z dziewczyną jest lepiej, i jego serce odetchnęło z ulgą. Usiadł przy niej i cały czas patrzył na jej lekko zaróżowione policzki.

Po kilku chwilach na salę weszła pielęgniarka z kolejną porcją kroplówki. Podeszła do łóżka dziewczyny i podłączyła 2 małe buteleczki do rurki, która prowadziła do jej ręki.

- Dlaczego ona się nie budzi? – spytał spoglądając na kobietę w białym kitlu
- Jest odwodniona i przedawkowała leki… Musi odpocząć… - poklepała go po ramieniu – Proszę się nie martwić – uśmiechnęła się do chłopaka – Pana dziewczyna wkrótce się obudzi… - uśmiechnęła się ponownie i wyszła z sali

Był zdziwiony tym, co powiedziała pielęgniarka. Był zdziwiony tym, że dziewczyna przedawkowała leki. Dalej był w szoku… Jak mogła to zrobić. Nie dość, że targnęła się na swoje życie, to dla pewności chciała się wykończyć tabletkami.

Ponownie usiadł przy łóżku dziewczyny i ujął jej dłoń w swoją dłoń. Pocałował ją delikatnie i pogłaskał, po czym ponownie pocałował. W tym momencie jego uczucia były bardzo mieszanie. Nie wiedział co czuje do dziewczyny. Z jednej strony zamartwiał się o nią, bo była taka delikatna, taka krucha i taka samotna. A z drugiej strony nie wiedział, co ma zrobić z osobą, która targnęła się na swoje życie… Wtedy serce mu zadrgało, bowiem zobaczył coś, czego nie chciał zobaczyć. Jej wewnętrzna strona ręki była cała pokryta ciemnymi, głębokimi, ciętymi bliznami. Niektóre rany nie były jeszcze nawet zasklepione dokładnie. Chłopak widząc to przeraził się. Nie wiedział kompletnie, co ma sobie teraz myśleć, ale wiedział jedno. Wiedział, że musi jej pomóc. Musi pomóc jej za wszelką cenę.

Po kolejnych kilkunastu minutach dziewczyna zaczęła powoli się wybudzać. Zaczęła przecierać oczy i rozejrzała się po sali, na której leżała. Chyba nie mogła w to uwierzyć, że jeszcze żyje. Wtedy spostrzegła ciemnoskórego chłopaka, który siedział obok niej i przestraszyła się lekko. Odsunęła się gwałtownie i schowała pod kołdrą.

[…]

_____________
Ogłoszenia Parafialne:

Strasznie dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Jesteście naprawdę kochani.

Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale właśnie takie one będą. Będą one takie, bo historia jest dość krótka a ja zaplanowałam tylko 4 lub 5 rozdziałów.

Mam nadzieję, że się wam to podobało i chcecie więcej. Swoją opinię wyraźcie w komentarzu.

Kolejny rozdział pojawi się za około 2 – 3 tygodnie, a jutro jak mi się uda to wstawie True Lies.

xoxo N. 

środa, 17 kwietnia 2013

Prolog


“You don't love someone because they're perfect, you love them in spite of the fact that they're not.” 
― Jodi Picoult


Był piękny i słoneczny dzień w Londynie. O dziwo nie padało. Wszystko wskazywało na to, że dzień będzie taki jak każdy inny. Przechodnie chodzili po ulicach zamyśleni. Autobusy i samochody podążały każdy we własnym kierunku. Czyli każdy normalny dzień w Londynie tak wyglądał. Około godziny 14.00 sytuacja zaczęła się zmieniać. Zaczęło wiać niemiłosiernie, i zebrały się burzowe chmury nad miastem. Wszystko wskazywało na to, że idzie burza.

Gdzieś na ulicy Highbury Hill, troje przyjaciół szło sobie spokojnie. Rozmawiali i śmiali się z własnych żartów. Nie spodziewali się, że ich wyprawa zakończy się tak tragicznie, ale zarazem tak szczęśliwie.

- O cholera! – powiedział nagle Kieran – Zaraz zacznie padać!
- Anglia panowie… - westchnął Jack
- A tak w ogóle to dokąd idziemy? – spytał Theo
- No do Łukasza. Zaprosił nas na drinka… - zaśmiał się Kieran
- A wiesz kto tam będzie Theo? – spytał z uśmiechem na ustach Jack
- Zapewne Łukasz, skoro do niego idziemy – zaśmiał się Theo
- Tak, ale ma też być jego kuzynka z Polski, więc może w końcu się zakochasz – Kieran i Jack zaśmiali się
- Przestańcie mnie swatać! – powiedział oburzony Theo – Jeszcze mam czas!
- Theo, złość piękności szkodzi… – powiedział Jack a Kieran wybuch panicznym śmiechem, kiedy zobaczył minę wściekłego Theo
- Wiecie co? – spytał Theo – Szkoda mi na was słów! – wtedy zagrzmiało
- Oho! Będzie burza… - powiedział już bez uśmiechu Kieran
- Awwwww – zabuczał Theo – Mała dziewczynka boi się burzy? – spytał, po czym pogłaskał go po główce
- Zabieraj te łapy! – Kieran szturchnął lekko w ramię Theo – Nie boję się burzy!
- Uważaj bo ci uwierzę – odpowiedział Theo – Ej! A widzieliście może tę dziewczyną? Znaczy tę kuzynkę Fabiana?
- Ja widziałem ją kiedyś na zdjęciu, ale to było dawno. – powiedział Jack – Teraz pewnie jest z niej niezła kobita – zaśmiał się – W sam raz dla ciebie…
- Nie mów hop dopóki nie przeskoczysz, bo… - nagle Theo się zatrzymał, bo coś przykuło jego uwagę
- Co się dzieje? – spytał Kieran
- Albo mi się zdaje, albo jakaś dziewczyna stoi w oknie – wskazał ręką na wysoki budynek po drugiej stronie ulicy. Jack i Kieran spojrzeli we wskazanym kierunku
- Ty, faktycznie. Ale co ona robi? – spytał Jack a wtedy dziewczyna wychyliła się tak bardzo, że jeszcze chwila a by spadła
- Cholera! Ona chcę skoczyć! – krzyknął Theo i zaczął biec w kierunku budynku

Theo wbiegł do budynku a zaraz za nim pobiegli Jack i Kieran. Miał w głowie tylko jedną myśl: „Dobiec na czas!”. Cały czas powtarzał to sobie w myślach. Po kilku sekundach wbiegł na korytarz, na którym znajdował się ów pokój. Zaczął otwierać wszystkie drzwi w nadziei, że właściwe będą otwarte. Po kilku nieudanych próbach w końcu wpadł do pokoju.

[…]

Weszła do pokoju kompletnie rozbita. Łzy ciekły jej po policzkach i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Cisnęła katanę w kąt pokoju i poszła do łazienki. Obmyła policzki z łez i poprawiła rozmazany makijaż. Wróciła do pokoju i usiadła na łóżku. Schowała twarz w swoich dłoniach i ponownie zaczęła płakać. Kilka dni temu przeżyła najgorszy dzień w swoim życiu. Teraz już nie miała nic do stracenia, całe jej życie straciło sens. Otworzyła okno i stanęła na framudze. Wyjrzała i zobaczyła troje przechodniów idących ulicą. Szli sobie beztrosko nie zważając na to, że dziewczyna ma zamiar skoczyć. Wychyliła się jeszcze bardziej i straciła na chwilę równowagę. Złapała się gwałtownie za okno i przytrzymała kurczliwie. Po jej policzkach ponownie zaczęły cieć gorzkie łzy rozpaczy. Była zdesperowana. Była gotowa to zrobić, ale coś ją powstrzymywało. Coś trzymało ją na oknie… Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić.

Po kilku sekundach usłyszała trzask otwierających się drzwi do jej pokoju. Odwróciła się po chwili i zobaczyła drobnego chłopaka o ciemnej karnacji, który stał nieznacznie blisko niej z bólem wypisanym na twarzy. Przez moment panowała cisza między nimi. Dziewczyna patrzyła się na chłopaka z zapłakanymi oczyma, a chłopak miał narysowany ból na twarzy widząc bezbronną dziewczynę, która chce sobie odebrać życie.

- Nie rób tego… - powiedział błagalnie
- Dlaczego? – zapytała – Co mnie trzyma na tym świecie?
- On nie jest tego wart. – powiedział – Jeszcze wszystko będzie dobrze, tylko błagam nie rób tego – podsunął się bliżej do dziewczyny
- Stój gdzie stoisz! – krzyknęła – Bo skoczę!
- Błagam nie! – zrobił kolejny delikatny krok w jej kierunku – Daj sobie pomóc…
- Nie podchodź! – ponownie krzyknęła a wtedy do pokoju wlecieli zdyszani Jack i Kieran
- O cholera! – jęknął Jack, kiedy zobaczył dziewczynę w oknie – Kieran dzwoń pod 911 – szepnął do przyjaciela
- Już się robi – szepnął Kieran, po czym wyszedł po chichu z pokoju
- Jak masz na imię? – spytał Theo
- A czy to ważne… - odpowiedziała dziewczyna
- Ważne, bo jesteś w tym momencie dla mnie najważniejsza na świecie – uśmiechnął się do dziewczyny a jej usta lekko drgnęły ku górze – Zdradzisz mi swoje imię? – spytał ponownie
- Nina – wyszeptała prawie bezgłośnie
- O Boże! – ponownie jęknął Jack a Theo spojrzał na niego pytająco – Wiedziałem, że skądś cie znam…
- Jack, o czym ty mówisz? – spytał zdziwiony Theo
- Jesteś Nina Sorbo, prawda? – spytał Jack
- Nie ważne kim jestem, teraz jestem nikim – wychyliła się i chciała zrobić krok przed siebie
- NIE! – krzyknął Theo
...
..
.

_____________
Ogłoszenia Parafialne:

Tak więc przedstawiam wam nowe opowiadanie, a przed chwilą mieliście zaszczyt czytać do niego Prolog. Mam nadzieję że się wam spodoba i będę mogła liczyć na wasze wsparcie.

Zachęcam do spojrzenia na zakładkę „Od autorki” i „Moja twórczość”

xoxo N.