Theo wszedł do sali Niny i zobaczył, że dziewczyna siedzi na parapecie i płacze. Spojrzała w jego kierunku i automatycznie zakryła twarz kawałkiem bluzy, którą miała na sobie. Chłopak rzucił swoje zakupy i podszedł do dziewczyny. Pogłaskał ją po plecach i przytulił mocno. Po kilku chwilach poczuł jak dziewczyna obejmuje go rękoma w pasie i wtula się w niego mocno. Wtedy na jego twarzy pojawił się uśmiech i jego serce drgnęło radośnie. Teraz już na 100% wiedział, że jej nie opuści.
- Shhh…. – pogłaskał ją ponownie po plecach – Shhh… Teraz już wszytko będzie dobrze…
- Nie wiem co mam z sobą zrobić. – zaszlochała
- Wszystko będzie dobrze, nie musisz się martwić. Na mnie możesz liczyć.
- Naprawdę mogę na ciebie liczyć? – odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy
- Tak. – uśmiechnął się – Bez względu na wszystko zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze! – powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
Nina uśmiechnęła się do chłopaka i ponownie się do niego przytuliła, a on poczuł ulgę. Poczuł jak dziewczyna rozluźnia się, jak pozwala mu zbliżyć się do niej. Usiadł obok niej na parapecie i chwycił jej dłoń, by po chwili uścisnąć ją. Nina spojrzała mu w oczy, po chwili spojrzała na ich dłonie. Zaczerwieniła się i poczuła jak jej dłoń się poci. Kilkanaście minut później na salę weszła pielęgniarka, która przyniosła obiad. Nina odmówiła spożycia posiłku, ale mimo to pielęgniarka zostawiła dwudaniowy obiad na stoliku obok łóżka. Theo spojrzał na nią krzywo.
- No co? – spytała lekko zdziwiona – Może nie jestem głodna…
- Musisz coś zjeść – uśmiechnął się
- Ale ja naprawdę nie jestem głodna – spojrzała na ziemniaki z kurczakiem i surówką z białej kapusty
- Nawet dla mnie nic nie zjesz? – spojrzał na nią oczkami małego pieska
- Proszę, nie patrz tak na mnie…. – skrzywiła się a Theo dalej patrzył na nią oczkami szczeniaczka a po chwili zaskomlał – O Boże! – skrzywiła się – Dobrze…. – chwyciła za wildelec i ugryzła kawałek kurczaka – Zadowolony! – zaczęła z trudem przeżuwać, jakby to co miała w ustach strasznie paliło ją w podniebienie
- Bardzo. – uśmiechnął się
Theo musiał się bardzo napracować by Nina zjadła cały posiłek. Niestety Nina była bardzo marudna, ale w końcu chciał dla niej jak najlepiej. Nina poprosiła Theo by opowiedział jej o sobie, i zrobił to. Streścił jej praktycznie rzecz ujmując całe swoje życie. Głownie opierało się ono na piłce nożnej, ale kąski z życia prywatnego były iście ciekawe.
Chłopak pędził cały dzień z dziewczyną w jej szpitalnym pokoju. Chciał dotrzymać jej towarzystwa, by nie poczuła się samotna. Wiedział, że teraz bardzo potrzebuje bliskości kogoś. Nawet kogoś, kogo zna całkiem od niedawna.
Około godziny 18.30 do sali weszła pielęgniarka. Była zdziwiona widząc chłopaka siedzącego razem z dziewczyną na łóżku. Powiadomiła go, iż godziny odwiedzin skończyły się 30 minut temu i poprosiła go o wyjście z oddziału. Theo bez zbędnego proszenia o pozostanie jeszcze chwilę, wstał i kiedy chciał ruszyć do wyjścia, poczuł zaciskającą się dłoń dziewczyny na jego nadgarstku. Spojrzał na nią i uśmiechnął się pytająco.
- Wpadniesz do mnie jutro? – spytała smutna patrząc mu w oczy
- Z miłą chęcią Nino. – uśmiechnął się
- Dziękuję. – wyraźnie się uśmiechnęła
- Nie masz za co dziękować. Chcę być przy tobie, bo jesteś kimś dla mnie ważnym. – ponownie obdarzył ją szerokim uśmiechem i pocałował w czoło a po chwili wyszedł z sali
- Takiego chłopaka należy trzymać blisko przy sercu, panno Sorbo. – pielęgniarka uśmiechnęła się do dziewczyny po czym podłączyła kolejny woreczek z leczniczą substancją do jej kroplówki
- Wiem, ale… Ujmę to tak. – nagle posmutniała – To nie jest ta liga…
- Ależ co pani…
- Proszę mów mi Nina…. – skrzywiła się – Nie lubię być panią nazywana.
- Dobrze. – uśmiechnęła się – Powiem ci jedno. Nie ważne z jakich lig pochodzicie, ważne są uczucia jakimi siebie darzycie i ważne co mówią wasze serca – uśmiechnęła się
- Wiem, ale ostatnio wątpię w te wszystkie…
- Nie wątp – przerwała jej – Po prostu czuj. – uśmiechnęła się i wyszła z sali
Nina uśmiechnęła się sama do siebie i położyła się na łóżku przykrywając się kołdrą. Zaczęła myśleć o tym co powiedziała jej pielęgniarka i stwierdziła, że ma racje. Należy kierować się sercem, ale niestety serce Niny zawiodło ją już wiele razy. Mimo to, Nina postanowiła ponownie spróbować.
Wieczór…
Na ulicach Londynu zrobiło się cicho jak nigdy przedtem. Dźwięk dudniących na ulicach miasta samochodów nagle ucichł. Panowała głucha cisza.
Na ulicach Londynu zrobiło się cicho jak nigdy przedtem. Dźwięk dudniących na ulicach miasta samochodów nagle ucichł. Panowała głucha cisza.
Siedział w swoim mieszkaniu przed telewizorem i czekał na przyjaciela, który miał wpaść do niego lada chwila z wizytą. Około godziny 21.00 u drzwi wejściowych rozległ się dźwięk dzwonka. Chłopak ruszył do wyjścia i otworzy drzwi pośpiesznie.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – ucieszył się na widok przyjaciela
- Spokojnie Theo. Jak mówiłem, że przyjdę to przyjdę – uspokoił go Jack – No i mam coś na wzmocnienie – pomachał przed Theo skrzyneczką piwa
- No to dawaj do salonu. – uśmiechnął się – Musimy jakoś to rozpracować – spojrzał na skrzyneczkę po czym poszli razem do salonu i usiedli wygodnie na kanapie
- Więc… Jak było w szpitalu? Co jest z Niną? – spytał po czym otworzył butelkę piwa i podał ją przyjacielowi
- Wydaje mi się, że teraz już wszystko okay – gapił się tępo w butelkę
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego to wciąż robisz? – odpieczętował swoją butelkę i upił łyk piwa
- Nie wiem, ale czuję się szczęśliwy kiedy ją widzę…. – uśmiechnął się – A kiedy ona się uśmiecha daje mi to niezwykłą radość.
- O Boże! - zaczął się śmiać – Ty się w niej zakochałeś!
- Nieprawda! – zaprzeczył – To kompletna bzdura. – lekko się zaczerwienił – Znam ją kilka dni...
- Ty się naprawdę zakochałeś – upił łyk piwa – To po tobie widać…. – zaczął się śmiać
- Dobra, myśl sobie jak chcesz… Jak myślę inaczej. – jednym duszkiem wypił prawie całe piwo
Kiedy przyjaciel Theo opuścił jego mieszkanie, zaczął się on zastanawiać nad tym co powiedział. Nie chciał wierzyć, że tak nagle zakochał się z nowo poznanej dziewczynie, która skrywała przed światem tajemnicę tak wielka, że nawet ją samą ona przerażała. Długo rozważał za i przeciw. Ważył dokładnie każde uczucie, by określić co czuje naprawdę. Ale nie mógł dojść do jasnego rozwiązania. Tak wiele myśli kłębiło się w jego głowie, że postanowił dać sobie trochę czasu, aż sytuacja w jego głowie stanie się klarowna.
Następnego dnia w szpitalu zjawił się Łukasz. Wszedł do sali dziewczyny i usiadł obok niej. Nastała między nimi niezręczna cisza. Nina nie wiedziała co powiedzieć, Łukasz także nie wiedział jak zacząć rozmowę. Bał się, że źle wypowiedziane choćby jedno słowo, może jeszcze bardziej pogorszyć sytuacje. Postanowił, że zacznie rozmowę od tego, czego chciał się od niej dowiedzieć najbardziej.
- Nino…. – spojrzał na dziewczynę – Powiesz mi się naprawdę stało?
- Łukasz, nie chcę o tym teraz gadać. – spojrzała smutna na chłopaka – Trudno to zrozumieć?
- Ninko, przecież wiesz że chcę dla ciebie jak najlepiej…. – chwycił jej dłoń i ścisnął delikatnie
- Wiem, ale nie jestem gotowa by o tym rozmawiać…
- Czy to przez to, że tak mało jestem w domu, że tak mało uwagi ci poświęcam? Zawsze myślałem…
- Nie! Z tobą jest wszystko okay. Jesteś kochanym bratem. Jestem ci wdzięczna za wszystko, naprawdę. – uśmiechnęła się do chłopaka – To ze mną jest coś nie tak…. – ponownie posmutniała
- Co? – zdziwił się – Nina, z tobą jest wszystko w porządku. Mieszkam z tobą, wiem to…
- Gdyby wszystko było ze mną porządku, to nie miałabym tych blizn – pokazała mu ręce a na nich głębokie brązowe blizny. Chłopak spojrzał na nie i zasmucił się, po czym delikatnie pogładził jej blizny i zakrył kawałkiem materiału.
- To już jest przeszłość. – powiedział nieco smutny – Teraz wszystko będzie dobrze.
- Nie, nie będzie… Wciąż jestem popaprana.
- Więc powiedz mi o co w tym chodzi.
- Chodzi o Daniela…. – pociągnęła nosem
- Wiedziałem! – wstał nagle – Zabiję kutasa!
- Nie! – złapała go za rękę – To nic nie da, a narobisz sobie tylko kłopotów z mojego powodu a tego bym nie chciała.
- Muszę coś zrobić, bo ten skurwiel zawsze będzie cie męczyć. – był oburzony
- Łukasz…. – westchnęła – Przyrzeknij mi że nic nie zrobisz, dobrze?
- Ale…
- Przyrzeknij! – powiedziała ostro i stanowczo – Proszę cię przyrzeknij!
- Dobrze. Ale jeśli napatoczy mi się na drogę to lepiej niech go ręką boska chroni przede mną.
________________
Ogłoszenia Parafialne:
Witam po strasznie długiej przerwie. Może przerwa w pisaniu nie była aż tak duża, bo jakiś miesiąc temu skończyłam pisać On the Other Side, ale była długa przerwa między rozdziałami tego opowiadania. Przerwa była spowodowana tym, iż jest to opowiadanie dla mnie szczególnie bolesne i nie miałam zamiaru go kończyć, bo po co się męczyć z pisaniem czegoś przez co się cierpi. No ale doszłam do wniosku, że jak zaczęłam pisać to trzeba skończyć. Tak więc jest. Rozdział zostawiam wam do oceny.
xoxo N.
Nareszcie!!!! Jejaaaa tyle czekałam,ale uwierz mi,było wart...♥
OdpowiedzUsuń"- Nie wątp – przerwała jej – Po prostu czuj" ojej chyba moje nowe motto :***
Theo zakochał się w Ninie,a to co dla niej robi jest wprost urocze :)
Nie mogę się doczekać nowego,proszę informuj mnie na : http://gunner16.blogspot.com/
Buziaczki :*** ♥
Nareszcie wróciłaś *.* !! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńahh musiałam przeczytać wcześniej co sie działo, bo troche mi z głowy wyleciało hehehe :D
OdpowiedzUsuńskleroza nie boli A szkoda czasami :D
Theo zakochał sie w Ninie :D
słodziak z niego :D
szkoda mi Niny, że nadal przypominaja jej się rzeczy z przeszłośći, to naprawde bolesne ;(((
dzięki za powiadomienie i przepraszam,że tak długo :(
yellowdress
Kochany ten Theo. Nina ma szczęście, że się trafił jej taki facet :)
OdpowiedzUsuń