Pogoda zmieniła się gwałtownie.
Nagle zaczęło wiać i padać. Wiatr smagający drzewa, giął je prawie do samej
ziemi. Piasek unoszący tu się na powierzchni jezdni, tworzył mini huragany.
Pogoda nie sprzyjała temu co się stało.
Na zewnątrz powstał wielki
harmider. Na ulice zbiegli się okoliczni mieszkańcy widząc stojącą karetkę i
radiowóz przed budynkiem. Byli ciekawi tego, co się stało. Tego co się
wydarzyło na Highbury Hill w Londynie. Wszyscy przeciskali się miedzy sobą, by
móc zobaczyć, co się dzieje. Policja skutecznie oddzieliła miejsce zdarzenia od
okolicznych gapiów. Nie przepuszczali nikogo i niczego. Czekali aż karetka
odjedzie.
[…]
Spojrzał na nią oczyma, w których miał łzy. Łzy, które były przepełnione bólem. Nie miał pojęcia,
co się zaraz wydarzy. Jaki krok podejmie dziewczyna. Bał się jedynie tego, że
nie zdąży jej pomóc, że nie zdąży jej złapać i spadnie w otchłań, z której już
nie będzie się w stanie wydostać.
Spojrzał na nią i już nie wiedział,
co się dzieję wokół niego. Dziewczyna wychyliła się za okno i lekko drgnęła.
Chłopak w porywie emocji przybliżył się bardziej. Dziewczyna puściła się
obramowania okna i zawisła przez chwilę na wietrze, po czym wychyliła się
bardziej i zamknęła oczy…
Chłopak krzyknął zrozpaczony i
ruszył do okna… Złapał ją! W ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek i
wciągnął do pokoju. Trzymał ją mocno w swoich ramionach i nie puszczał. Dziewczyna
chwyciła się jego szyi i wtuliła się w niego. Po chwili jednak opadła
bezwładnie i zamknęła oczy. Chłopak nie wiedział co się stało. Spojrzał na jej
klatkę piersiową, która po chwili przestała się poruszać. Nie słyszał oddechu
ani bicia serca. Trzymał ją dalej w ramionach i za wszelką ceną nie puszczał.
Spojrzał na przyjaciela, który stał tuż zaraz obok niego.
Po chwili usłyszeli dźwięk syren
nadjeżdżających karetek i policji. Chłopak ruszył do wyjścia i wyszedł na
korytarz. Po chwili szybkim krokiem udał się do schodów pożarowych i zaczął
schodzić w dół. Nie chciał tracić ani
chwili. Chciał ją uratować. Chciał za wszelką cenę uratować jej życie.
Wybiegł przed budynek, gdzie stali
sanitariusze razem z policją. Na miejscu zobaczył tłum ludzi, którzy szeptali
różne dziwne i niezrozumiałe rzeczy. Głównym powtarzającym się zdaniem było:
„Co się stało?”. Po chwili dziewczynę przejęli lekarze, którzy położyli ją na
noszach i podłączyli do aparatury podtrzymującej życie. Jeśli takowe zostało…
Po chwili zaczęli ją reanimować. Chłopak nie wiedział co się dzieję. Reanimacja
nie przynosiła żądanego efektu. Dziewczyna bezwładnie leżała na noszach i nie
okazywała żadnych oznak życia. W końcu sanitariusze zdecydowali się na
ostateczny krok. Zaczęli dziewczynę defibrylować. Dwie próby nie przyniosły
efektu. Dopiero trzecia dała nadzieję, bowiem na monitorze pojawiły się małe,
ale jakże radosne oznaki bicia serca. Drzwi karetki zaczęły się zamykać, kiedy
podszedł do nich ciemnoskóry chłopak by wsiąść, ale coś go zatrzymało…
- Nie rób tego! – powiedział
Kieran przytrzymują przyjaciela za rękę
- Zostaw mnie! – wyrwał rękę –
Zrobię to, na co mam ochotę…
- To nie twoja sprawa. Nie znasz
jej… - powiedział, po czym dołączył do niego Jack
- Co ty możesz wiedzieć?! Chcę
się upewnić, że nic jej nie będzie… - wsiadł do karetki, po czym jej drzwi
zatrzasnęły się
Jack i Kieran byli lekko wstrząśnięci. Nie spodziewali się, że ich przyjaciel tak przejmie się tą dziewczyną. Pozostało im tylko jedno pytanie: „Jak daleko w to zabrnie?”. Wiedzieli, że chłopak jest bardzo kochliwy i może popełnić jakiś błąd…
- Jacky? – spytał Kieran a
chłopak kiwną porozumiewawczo głową – Myślisz, że zrobi coś głupiego?
- Nie wiem, ale jedno wiem na
pewno… Znam tą dziewczynę i obawiam się, że Łukasz jak się dowie to będzie
załamany… - westchnął Jack
- Jak to? – spytał wyraźnie
zdziwiony Kieran
- Ta dziewczyna, to Nina Sorbo – westchnął
ponownie Jack – Nina jest kuzynką Łukasza. Dziś mieliśmy ją spotkać…
- O Boże! A on jeszcze nic nie
wie… Chodź! – szarpnął przyjaciela za rękę – Idziemy go powiadomić. Lepiej, aby
się od nas dowiedział nić id kogoś innego.
- Masz rację… - powiedział
zmartwiony i poszli szybko ulicą
[…]
Ciemnoskóry chłopak trzymał
kurczliwe dłoń dziewczyny w nadziei, że dostrzeże jakiekolwiek oznaki życia, lecz
dziewczyna nieporuszała się. I mimo, że na ekranie monitora widać było czynności
życiowe, jej ciało było zimne i blade. Sanitariusze wypytywali się o coś
chłopaka, ale ten ich nie słuchał. Za bardzo był przejęty tym, co się wydarzyło, i nie myślał teraz zbyt jasno.
Po kilkunastu minutach karetka
zatrzymała się i drzwi jej się ostrzyły. Podbiegli do nich lekarze i przejęli
dziewczynę. Chłopak wysiadł z auta i udał się na urazówkę. Pielęgniarka nie
pozwoliła mu pójść za dziewczyną. Kazała mu zaczekać tutaj, na pustym
korytarzu, w czterech białych ścianach.
Oparł się o ścianę i kucnął. Schował
twarz w dłoniach i uronił kilka łez. Nigdy nie spodziewał się, że może przeżyć
coś takiego. Nigdy nie spodziewał się, że może uratować komuś życie. Jednak
życie nie raz go zaskakiwało i dzisiejszy dzień był tego dowodem. Wydawało się mu,
że czas dłużył się w nieskończoność, a minęło tylko 15 minut. Co chwila
spoglądał na zegarek i nie mógł już dłużej wytrzymać. Wstał i pobiegł w stronę,
w którą została zabrana dziewczyna. Wtedy wpadł na kogoś z hukiem…
- Przepraszam… - powiedział
- Nic nie szkodzi Panie…? –
spytał mężczyzna w białym kitlu
- Walcott, doktorze… - powiedział
patrząc lekarzowi w oczy – Co z nią? – spytał szybko
- Już dobrze… Teraz odpoczywa… -
klepnął chłopaka po ramieniu – Musimy uzupełnić jej dane personalne, czy może
pan nam ich udzielić?
- Yyy… - zawahał się – Nie znam
tej dziewczyny… Wiem jedynie, że na imię jej Nina…
- Więc jest pan jej bohaterem,
panie Walcott – uśmiechnął się do chłopaka i odwrócił się by odejść
- Czy mogę do niej wejść? –
spytał zanim odszedł
- A chce pan tego? – spytał spoglądając
na chłopaka
- Tak, chcę się upewnić, że nic
jej nie jest…
- Więc proszę… - powiedział po
czym odszedł
Chłopak nie czekał długo i udał
się do sali, w której leżała dziewczyna. Uchylił lekko drzwi i zobaczył ją.
Zobaczył ją jak leży bezbronna w białej szpitalnej pościeli. Była taka drobna,
taka delikatna. Podszedł bliżej i dotknął jej policzka który już nabierał
rumieńców. Ucieszyło go to. Wiedział już, że z dziewczyną jest lepiej, i jego
serce odetchnęło z ulgą. Usiadł przy niej i cały czas patrzył na jej lekko
zaróżowione policzki.
Po kilku chwilach na salę weszła
pielęgniarka z kolejną porcją kroplówki. Podeszła do łóżka dziewczyny i
podłączyła 2 małe buteleczki do rurki, która prowadziła do jej ręki.
- Dlaczego ona się nie budzi? –
spytał spoglądając na kobietę w białym kitlu
- Jest odwodniona i przedawkowała
leki… Musi odpocząć… - poklepała go po ramieniu – Proszę się nie martwić –
uśmiechnęła się do chłopaka – Pana dziewczyna wkrótce się obudzi… - uśmiechnęła
się ponownie i wyszła z sali
Był zdziwiony tym, co powiedziała
pielęgniarka. Był zdziwiony tym, że dziewczyna przedawkowała leki. Dalej był w
szoku… Jak mogła to zrobić. Nie dość, że targnęła się na swoje życie, to dla pewności
chciała się wykończyć tabletkami.
Ponownie usiadł przy łóżku dziewczyny
i ujął jej dłoń w swoją dłoń. Pocałował ją delikatnie i pogłaskał, po czym
ponownie pocałował. W tym momencie jego uczucia były bardzo mieszanie. Nie wiedział
co czuje do dziewczyny. Z jednej strony zamartwiał się o nią, bo była taka
delikatna, taka krucha i taka samotna. A z drugiej strony nie wiedział, co ma
zrobić z osobą, która targnęła się na swoje życie… Wtedy serce mu zadrgało,
bowiem zobaczył coś, czego nie chciał zobaczyć. Jej wewnętrzna strona ręki była
cała pokryta ciemnymi, głębokimi, ciętymi bliznami. Niektóre rany nie były
jeszcze nawet zasklepione dokładnie. Chłopak widząc to przeraził się. Nie
wiedział kompletnie, co ma sobie teraz myśleć, ale wiedział jedno. Wiedział, że
musi jej pomóc. Musi pomóc jej za wszelką cenę.
Po kolejnych kilkunastu minutach
dziewczyna zaczęła powoli się wybudzać. Zaczęła przecierać oczy i rozejrzała
się po sali, na której leżała. Chyba nie mogła w to uwierzyć, że jeszcze żyje. Wtedy
spostrzegła ciemnoskórego chłopaka, który siedział obok niej i przestraszyła
się lekko. Odsunęła się gwałtownie i schowała pod kołdrą.
[…]
_____________
Ogłoszenia Parafialne:
Strasznie dziękuję za komentarze
pod poprzednim rozdziałem. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Jesteście
naprawdę kochani.
Przepraszam, że rozdział taki
krótki, ale właśnie takie one będą. Będą one takie, bo historia jest dość krótka
a ja zaplanowałam tylko 4 lub 5 rozdziałów.
Mam nadzieję, że się wam to
podobało i chcecie więcej. Swoją opinię wyraźcie w komentarzu.
Kolejny rozdział pojawi się za
około 2 – 3 tygodnie, a jutro jak mi się uda to wstawie True Lies.
xoxo N.