poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział II

Dziewczyna otworzyła powoli oczy i rozejrzała się po sali. Przetarła je dłonią i zobaczyła chłopaka, który wydawał jej się znajomy. Spojrzała na niego i przestraszyła się lekko. Odsunęła się gwałtownie i schowała pod kołdrą. Chłopak zaśmiał się i położył delikatnie swoją dłoń na kołdrze dziewczyny, a ta drgnęła. Po chwili poczuła jak materiał zsuwa się z niej. Spojrzała na chłopaka i zauważyła, że patrzy się na nią z uśmiechem na ustach. Przez chwilę myślała, że drwi z niej, że nie wie co się jej stało… Ale po kolejnej chwili uświadomiła sobie, że to właśnie on ją uratował.

- Czego się szczerzysz?! – wycharczała
- Cieszę się, że żyjesz… - ponownie się uśmiechnął i chwycił jej dłoń, ale dziewczyna wyrwała ją raptownie
- Dlaczego tu w ogóle jesteś?! – spytała zimnym głosem – Nie masz nic innego do roboty?
- Nie mogłem cie tak zostawić – uśmiechnął się
- Dlaczego? Przecież mnie nie…. – spuściła głowę w dół – A zresztą, co mnie obchodzi…
- Ale mnie obchodzi? – chciał ponownie chwycić dłoń dziewczyny, ale odsunęła się od niego tak, że dzielił ich już spory dystans - Nino… - zaczął
- Wyjdź! – wyszeptała – Nie chcę cie widzieć! – prawie krzyknęła

Spojrzała na niego zimnym wzrokiem i ujrzała smutek na jego twarzy. W jego ciemnych tęczówkach był widoczny ból. Ona również była smutna. Mimo iż powiedziała, żeby chłopak wyszedł, jej serce tego nie chciało. Czuła do niego jakaś więź. Jakieś uczucie, którego nie mogła opisać. To uczucie było tak dziwne, że nie chciała go czuć. Cały czas patrzyła na chłopaka, a chłopak na nią. Panowała miedzy nimi niezręczna cisza. Ciemnoskóry chłopak patrzył się na dziewczynę smutny. Nie wiedział, co ma zrobić. Chciał jej pomóc, ale nie wiedział jak… Dziewczyna odrzuciła jego pomoc, a on tak bardzo tego pragnął. Pragnął tego ze wszystkich sił, ale w tej chwili czuł, że ona go nie chcę. Powiedział sobie w myślach, że nie odpuści i choćby miał cierpieć to pomoże jej.

Wtedy z korytarza dobiegł ich znajomy głos. Znajomy głos zarówno dla niej jak i dla niego. Ktoś rozmawiał z lekarzem. Rozmowa przebiegła bardzo burzliwie i po chwili do sali wpadł jasnoskóry chłopak z 3dniowym zarostem. Wpadł do sali i od razu spojrzał na dziewczynę…

- Nina… - wyszeptał

Na jego twarzy był widoczny ból. Nie mógł w to uwierzyć co widział. Nie mógł uwierzyć, że jego najdroższa siostra chciała zrobić sobie ponownie krzywdę, że znów chciała odebrać sobie życie. Podszedł wiec do łóżka niepewnym krokiem i wtedy spostrzegł chłopaka, który siedział obok dziewczyny. Przez chwilę był w szoku widząc swojego przyjaciela…

- Theo… Co ty… - przerwał, dalej był w szoku – Zresztą nie ważne… Możesz nas zostawić? – spytał
- Jasne… Już wychodzę… - spojrzał na dziewczynę – Trzymaj się mała… - dotknął jej policzka, po czym uśmiechnął się i wyszedł

Dziewczyna usiadła na łóżku i skuliła się. Wiedziała, że za chwilę brat przemówi do niej zimnym tonem, pozbawionym uczuć. Wiedziała, że za chwilę rozpęta się piekło. Spojrzała na brata, a ten usiadł obok niej i ujął jej dłoń w swoje dłonie.

- Dlaczego to zrobiłaś? – spytał a ona milczała – Nina… Dlaczego to zrobiłaś? – ponowił pytanie, ale dziewczyna dalej milczała – Cholera jasna! NINA! – krzyknął

Wtedy dziewczyna wystraszyła się, i jak spłoszona sarenka znów schowała się pod kołdrę znowu. Zaczęła szlochać. Chłopak wstał i zaczął krążyć po sali. Nie rozumiał jak mogła to ponownie zrobić. Jak można było targnąć się na swoje życie. Dziewczyna zrzuciła z siebie w końcu narzutę i spojrzała na chłopaka, który ponownie obok niej usiadł niej.

- Przepraszam Łukasz… - wyszeptała
- Ale dlaczego? – spojrzał jej w oczy
- Naprawdę przepraszam… - spuściła wzrok by na niego nie patrzeć – Chciałam już to zakończyć, byś się więcej ze mną nie męczył… - po jej policzkach pociekły łzy

Chłopak zamarł na chwilę. Nie wierzył w to, co przed chwilą powiedziała jego siostra…

[…]

Ciemnoskóry chłopak szedł ulicą i w sumie nie wiedział dokąd zmierza. Była zamyślony. Ciągle w głowie siedziała mu ta bezbronna osóbka, która musiała być rozdarta wewnątrz. Myślał o niej i myślał nad tym jak jej pomóc. Nagle w kieszeni jego spodni zaczęło coś wibrować i usłyszał dźwięk nadchodzącej rozmowy. Wyciągnął telefon z kieszeni i na wyświetlaczu telefonu ujrzał imię swojego przyjaciela. Odebrał i po krótkiej chwili się rozłączył. Przez te kilka krótkich sekund usłyszał w słuchawce swojego telefonu, prośbę przyjaciela, aby ten wpadł do niego. Po kilku minutach chłopak wziął taksówkę i pojechał do przyjaciela.

- Jestem… - wszedł do mieszkania przyjaciela
- Theo… Jak dobrze, że już jesteś… - powiedział Jack, kiedy ujrzał przyjaciela u progu swojego mieszkania
- Więc o co chodzi? – spytał jakby był w lekkim szoku, trochę zrezygnowany
- Co z nią? – wtrącił Kieran – Co z tą dziewczyną? – ale Theo jedynie spojrzał na chłopaka, nic mu nie odpowiedział
- Theo? – podszedł do niego Jack – Jesteś tu?
- Tak, jestem… - odpowiedział, po czym usiadł w fotelu i oparł głowę o oparcie
- Więc co z tą dziewczyną? – powtórzył Jack – Co z Niną?
- Już dobrze… ale jest bardzo przybita… - chował twarz w swoich dłoniach
- Co się dzieję? – spytał Jack i usiadł obok przyjaciela
- Ona chciała się wykończyć na wiele sposobów… - pociągnął nosem
- Jak to? – wtrącił Kieran – Nie rozumiem…
- Ona nie tylko chciała skoczyć z okna, ale też wzięła jakieś tabletki… - ponownie pociągnął nosem – Przedawkowała… O krok była od śmierci…
- Ja bym się tam nią nie przejmował! – powiedział nagle Kieran
- Kieran! – prawie krzyknął Jack – Jak możesz tak mówić?! – zarówno Jack jak i Theo byli w szoku po tym, co powiedział ich przyjaciel
- To samobójca. Nie dba o swoje życie, więc dlaczego mam się taką osobą przejmować? – wyjaśnił Kieran
- Jesteś okropny! – Theo wstał i podszedł do przyjaciela – Ta dziewczyna potrzebuje pomocy, zrozumienia! Nie można od razu powiedzieć, że nie dba o swoje życie! A może coś wpłynęło na jej decyzje, może miała jakiś problem? Pomyślałeś o tym?! – prawie krzyknął
- Theo, uspokój się… - położył dłoń na ramieniu Theo, Jack a Kieran lekko zbladł
- Nie mów że zamierzasz jej pomóc? – spytał Kieran jakby z zarzutem
- A jeśli tak to co? Nie możesz mi zabronić… - powiedział dalej zdenerwowany Theo
- Nie pakuj się w to gówno. Coś mi nie gra z tą dziewczyną, ona jest… - ale nie zdołał dokończyć
- Nina jest inna! – przerwał mu – I zamierzam jej pomóc! Jestem dorosły i będę robić to, co mi się żywnie podoba! – spojrzał na przyjaciela groźnym wzrokiem, po czym wyszedł z mieszkania
- Kieran! – powiedział nagle Jack – Czy ty zawsze musisz być takie głupi?!
- No co? – rzucił oschle – Jak Theo znów wpadnie w jakieś gówno, to nie zamierzam go z niego znów wyciągać.
- Może wcale nie będziesz musiał… - powiedział Jack
- Coś mi się nie wydaje… I choć to siostra czy tam kuzynka Fabiańskiego to i tak mi się to nie podoba…

[…]

Szedł ulicą i znów zaczął rozmyślać. Tym razem zaczął myśleć o tym, czy wrócić do szpitala. Czy wrócić do dziewczyny, która potrzebowała jego pomocy. Jednak zdecydował się pójść. Tym razem jednak postanowił wstąpić do sklepu i kupić coś dla niej. Kupić coś by wiedziała, że jednak komuś na niej zależy. I może to, że będą to tylko słodycze czy owoce,  to będzie znak, że ktoś do niej przychodzi i komuś na niej zależy. A chłopakowi zależało na niej. Nie wiedział jeszcze dlaczego, ale zależało mu na niej. Po drodze wstąpił, więc do sklepu i zrobił dość duże zakupy. Kupił różne słodkości i owoce. Nie wiedział co dziewczyna lubi, więc wziąć chyba nawet za dużo. Ale nie martwił się oto. Kupił jej również wielkiego pluszowego misia, choć nie wiedział czy to poprawi jej humor.

W końcu wszedł do szpitala i zaczął podążać długim korytarzem do pokoju dziewczyny, ale po drodze wpadł na kogoś.

- Theo… - powiedział zdziwiony Łukasz – Co ty tu robisz?
- Yyy… - nie wiedział co powiedzieć – Przyjechałem jeszcze raz odwiedzić Ninę… - jakoś wydukał
- Dziękuję Ci… - powiedział i uścisną przyjaciela
- Za co? – spytał zszokowany Theo
- Za co, że uratowałeś moją siostrę. – spojrzał na chłopaka – Gdyby nie ty to…. Boże! Nawet nie chcę o tym myśleć… - zasmucił się
- Tak należało zrobić… - uśmiechnął się – Mogę do niej wejść? – spytał
- Jasne… - powiedział z radością – Może ty jakoś ją pocieszysz… - ponownie posmutniał
- Czyli ciągle jest z nią źle… - wtedy ugryzł się w język – Znaczy… No wiesz o co mi chodzi…
- Nina teraz udaje twardzielkę, udaje że nie zależy jej, ale w głębi duszy ona jest rozdarta, a ja nie wiem dlaczego… Mogę się ciebie o coś zapytać?
- Tak, jasne… - uśmiechnął się lekko
- Dlaczego ją odwiedzasz? – spytał
- Nie wiem… - potarł czoło palcami – Coś mnie do niej ciągnie, ale jeszcze nie wiem co…

Chłopak zakończył rozmowę z przyjacielem i udał się do sali, w której była dziewczyna. Wszedł i zobaczył, że siedzi na parapecie i płacze. Spojrzała w jego kierunku i automatycznie zakryła twarz kawałkiem bluzy, który miała na sobie. Chłopak rzucił swoje zakupy i podszedł do dziewczyny. Pogłaskał ją po plecach i przytulił mocno. Po kilku chwilach poczuł ja dziewczyna obejmuje go rękoma w pasie i wtula się w niego mocno. Wtedy na jego twarzy pojawił się uśmiech i jego serce drgnęło radośnie. Teraz już na 100% wiedział, że jej nie opuści. 

_____________
Ogłoszenia Parafialne:

Bardzo, ale to bardzo dziękuje za komentarze po poprzednim rozdziałem. Cieszę się, że ta historia przypadła wam do gustu. 

Kolejny rozdział pojawi się za około  tydzień może dwa. 

To by było na tyle. Zapraszam do komentowania, polecania i czytania oczywiście! :)

xoxo N.